"Propozycja prezydenta jest poprawna. Ale i tak złożymy własny projekt" - tak szefowie organizacji frankowiczów uzasadnili złożenie swojego projektu ustawy w Sejmie. Wcześniej Kancelaria Prezydenta przedstawiła założenia nowej ustawy o pomocy frankowym kredytobiorcom. Projekt zakłada przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote po "sprawiedliwym kursie". "Kurs sprawiedliwy" ma być indywidualnie wyliczany dla każdego kredytobiorcy.

"Propozycja prezydenta jest poprawna. Ale i tak złożymy własny projekt" - tak szefowie organizacji frankowiczów uzasadnili złożenie swojego projektu ustawy w Sejmie. Wcześniej Kancelaria Prezydenta przedstawiła założenia nowej ustawy o pomocy frankowym kredytobiorcom. Projekt zakłada przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote po "sprawiedliwym kursie". "Kurs sprawiedliwy" ma być indywidualnie wyliczany dla każdego kredytobiorcy.
Uczestnicy marszu frankowiczów /Kamil Młodawski /RMF FM

Frankowicze złożyli w Sejmie własny projekt. Zanim to się stało ich marsz przeszedł ulicami Warszawy. Frankowicze mieli na sobie czarne koszulki, niektórzy w dłoniach trzymali czarne balony, a inni  transparenty z hasłem "Dość bankowego niewolnictwa".

Dobrze, że prezydent dotrzymał słowa i projekt jest - mówił Maciej Pawlicki ze stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu". Cieszymy się, że ta ustawa jest, ale to jest pierwszy krok - mówił Pawlicki. Dziękował prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że dotrzymał słowa z kampanii i projekt został przygotowany.

Dziękował też za tryb pracy nad projektem, z udziałem środowiska frankowiczów. Pawlicki dodał, że choć wiele propozycji frankowiczów zostało w projekcie uwzględnionych, niektórych nie uwzględniono.

Dlatego "Stop Bankowemu Bezprawiu" przygotowało własny projekt ustawy, który przekazuje grupie posłów, a który nieco różni się od prezydenckiego. Frankowicze chcą, żeby rata kredytu była wyliczana nie po "sprawiedliwym kursie", tylko po tym, po którym zaciągnęli kredyt - najczęściej kilka lat temu.

Chcą też, żeby ustawa objęła wszystkich kredytobiorców walutowych. W tym tych, którzy kredyt wzięli na swoją firmę. A to wyklucza projekt przygotowany przez Kancelarię Prezydenta.

Projekt frankowiczów obejmuje np. kredytobiorców prowadzących działalność gospodarczą, którzy amortyzują sobie część kosztów kredytu. Projekt likwiduje też definitywnie bankowy tytuł egzekucyjny, uznany przez TK za niekonstytucyjny i zniesiony w ubiegłym roku na mocy ustawy. Frankowicze chcą jednak, by przestał obowiązywać także wobec umów kredytowych zawartych w przeszłości.

Ustawa uchwalona w ubiegłym roku zakazuje co prawda wystawiania nowych tytułów, ale pozwala bankom na realizowanie tych już wystawionych tytułów egzekucyjnych - powiedział Arkadiusz Szcześniak ze stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu".

Projekt frankowiczów wprowadza też możliwość oddania nieruchomości w zamian za anulowanie reszty długu.

Cieszymy się natomiast, że w projekcie prezydenckim nie ma żadnych ograniczeń, dotyczących metrażu nieruchomości - mówił Szcześniak.

Wychodzimy z założenia, że nieważne jest, czy osoba okradziona była bogata, czy biedna, złodziej ma oddać ukradzione pieniądze - dodała Katarzyna Matuszewska ze stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu".

Frankowicze proponują także w swoim projekcie, by przy kredytach WIBOR był przez banki zamieniany na stopę referencyjną NBP. Co do zaproponowanego przez prezydenta sposobu wyliczania "kursu sprawiedliwego", frankowicze go "analizują".

Raty kredytów frankowych będą niższe nawet o kilkaset złotych?

Projekt ministrów prezydenta Andrzeja Dudy zakłada, że każdy, kto ma kredyt w euro lub we franku, będzie mógł go przewalutować na polskie złote. Ma się to odbywać po czymś, co urzędnicy kancelarii prezydenta nazwali "kursem sprawiedliwym". Dla każdego będzie on inni i będzie wyliczany ze skomplikowanego wzoru.

Na przykład: jeśli ktoś wziął kredyt w czasach, gdy frank szwajcarski kosztował 2,30 złotego to dzisiaj dla niego "kurs sprawiedliwy" będzie wynosił 2,80, a nie 4 złote jak jest teraz.

Jeśli tak się stanie, to rata przeciętnego kredytu na 300 tysięcy złotych zaciągniętego na 30 lat spadłaby z obecnych 2 100 złotych w okolice 1 500 złotych.

Banki każdemu indywidualnie mają przygotowywać symulacje.

Będzie też ulga dla osób, które bankrutują. To rozwiązanie to ostateczność, jeżeli ktoś stracił pracę, ma długi i nie płaci rat kredytów, to będzie mógł wystąpić do banku o zakończenie kredytu.

Niestety będzie musiał oddać mieszkanie bankowi, ale ten zwolni go z całego pozostałego długu. To ogromna zmiana, bo dziś w takich sytuacjach bank zabiera mieszkanie i jeszcze zostawia nas z długiem na 200-300 tysięcy złotych. Teraz tego długu nie będzie. Pokryje go bank.Sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Maciej Łopiński podał na konferencji prasowej, że zapisy projektu mają obejmować tych, którzy wzięli walutowe kredyty mieszkaniowe na własne potrzeby. Nie będzie obejmować wykorzystujących kredyt w działalności gospodarczej.

Informująca o szczegółach projektu mec. Aneta Frań-Adamek powiedziała, że projekt zawiera trzy rodzaje restrukturyzacji kredytów - restrukturyzacja dobrowolna, przymusowa i przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu.

Restrukturyzacja dobrowolna jest to restrukturyzacja, która zakłada dobrowolność ze strony banków. Bank musi zgodzić się na zmianę umowy, jaką ma zawartą z konsumentem i na warunkach określonych szczegółowo w ustawie dochodzi do aneksowania umowy. Konsument spłaca swoje zadłużenie po "kursie sprawiedliwym" - wyjaśniła Frań-Adamek.

Procedura przymusowa będzie miała z kolei zastosowanie w przypadku, kiedy bank nie zastosuje procedury dobrowolnej. Będzie ona wszczynana na wniosek konsumenta. Konsument wiedząc, jaki jest "kurs sprawiedliwy" w jego przypadku, składa wniosek, aby mógł on dokonywać spłaty kredytu po tym "kursie sprawiedliwym", który jest wyliczany raz - kontynuowała mecenas.

Ostatni mechanizm, czyli przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu, także ma być wszczynany na wniosek konsumenta.

Kancelaria Prezydenta nie przygotowała żadnych wyliczeń dotyczących kosztów tej ustawy. Ma je wyliczyć Komisja Nadzoru Finansowego. Jeśli jednak z tych obliczeń wyjdzie, że z powodu tej operacji jakiś bank zbankrutuje - ustawę trzeba będzie zmienić. 

(j., mpw)