"Jeśli ktoś decyduje się na taką formę protestu to musi liczyć się z interwencją policji" - tak prezes SKL Jan Maria Rokita, dzisiejszy gość Krakowskiego Przedmieścia 27 skomentował wczorajsze wydarzenia, związane z protestami pielęgniarek.

Wczoraj siostry z Warszawy, Lublina i Śląska blokowały ulice i przejścia graniczne. Doszło do przepychanek z policją, która próbowała przywrócić ruch na ulicach. Rokita przyznaje, że pielęgniarki zarabiają zbyt mało. Ale: "jest też druga strona tej samej prawdy. Nie jest prawdą, że pielęgniarki zarabiają aż tak mało jak mówią, bo przecież każdy w Polsce kto miał kogokolwiek w szpitalu (...) wie doskonale, że pielęgniarki nie żyją z oficjalnych pensji tylko z tego co dostają od pacjentów i ich rodzin". "To nie prawda" - odpowiada oburzona pielęgniarka z Krakowa, która zadzwoniła do RMF FM po wysłuchaniu wypowiedzi Jana Marii Rokity. Łamiącym głosem kobieta powiedziała, że swoimi słowami obraził on wszystkie pielęgniarki w całej Polsce: "Pracujemy z oddaniem i z sercem. Pracuję w jednym szpitalu przez 10 lat i nie pamiętam takiej chwili kiedy bym wzięła łapówkę od pacjenta":

Dlatego też pielęgniarki będą protestować do skutku. W Warszawie nadal będą okupować ministerstwo zdrowia, nie przewidują na dziś blokad warszawskich ulic. Nie zrezygnowały z tamowania ruchu pielęgniarki na Dolnym Śląsku. W tej chwili blokują wejście do tamtejszej kasy chorych. Około 150 kobiet chodzi po przejściu dla pieszych, które znajduje się bezpośrednio przed drzwiami do budynku. Ruch pojazdów w okolicy jest wstrzymany. Pracownicy Kasy chorych nie weszli do budynku, czekają na zewnątrz. Swoją blokadę zapowiadają na dziś pielęgniarki z Podhala. Po południu zatamują ruch na "Zakopiance" - na moście w Poroninie. Pacjenci ze szpitala w Wadowicach na znak solidarności z pielęgniarkami zamierzają włożyć dziś czarne piżamy.

10:15