Z powodu macedońskiej operacji wojskowej przeciwko albańskim rebeliantom na Bałkanach rozpoczął się exodus mieszkańców. Przedstawicielstwo ONZ-owskiej Wysokiej Komisji do Spraw Uchodźców w Kosowie alarmuje, że od przedwczoraj granicę z Macedonią przekroczyło kilka tysięcy osób.

Większość z nich jest wycieńczona po wielogodzinnym marszu przez góry. Do Prizrenu dotarło ponad pół tysiąca Macedończyków, a w drodze są setki innych. O podobnej liczbie uchodźców wspominały wczoraj tureckie władze. Według agencji Anatolia, w ciągu dwóch tygodni, czyli od wybuchu walk w Macedonii, do Turcji uciekło w sumie blisko 8 tysięcy osób. Setki uchodźców docierają też do Serbii, Bułgarii i Albanii. Tymczasem państwa NATO zapowiadają wzmocnienie kontyngentu sił pokojowych w Kosowie. W ciągu najbliższej doby Wielka Brytania miała wysłać tam oddział spadochroniarzy. Na podobny krok zdecydowali się też Niemcy, natomiast Włosi przemieszczą trzy bataliony z innych rejonów prowincji w pobliże granicy z Macedonią. Zdaniem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego polski kontyngent w Kosowie też może zostać wzmocniony, jeśli zajdzie taka potrzeba.

"Operacja wojskowa w Macedonii stwarza ryzyko dla całych Bałkanów, rząd w Skopje powinien najpierw spróbować negocjacji z rebeliantami albańskimi" - z takim przesłaniem jadą do Macedonii sekretarz generalny NATO - George Robertson oraz szef polityki zagranicznej Unii Europejskiej Javier Solana. Tymczasem macedońska armia i specjalne jednostki policji kontynuują ataki na pozycje albańskich partyzantów w okolicach Tetova. Armia przyznaje, że udało się jej opanować 7 punktów oporu rebeliantów, w tym wioskę Selce oraz średniowieczną twierdzę Kale, która góruje nad Tetovem. Partyzanci nadal jednak działają w trudno dostępnym terenie. Po drugiej stronie granicy - w Kosowie wojska KFOR zacieśniły blokady, tak by nie dopuścić do przemytu do Macedonii posiłków dla rebeliantów. Władze w Skopje zapowiadają, że operacja potrwa jeszcze kilka dni. ONZ-owska komisja do spraw uchodźców alarmuje, że z powodu walk w Macedonii do Kosowa uciekło już setki osób.

Ofensywa na pozycje Albańczyków, rozlokowanych na wzgórzach Tetova została rozpoczęta w niedzielę wczesnym rankiem przez armię macedońską. Tetovo to 200-tysięczne miasto w północno-zachodniej Macedonii, w przeważającej większości zamieszkanego przez Albańczyków. Zachód wyraźnie zaskoczyła przedwczorajsza zakrojona na szeroką skalę ofensywa macedońskiej armii przeciwko albańskim partyzantom. Pogranicze kosowsko-macedońskie zaledwie trzydzieści kilometrów od Tetowa patrolują, między innymi, Polacy ze specjalnej jednostki międzynarodowej policji. Tereny po kosowskiej stronie gór, to zaplecze partyzanckich bojówek. "Pracy nam nie brakuje. Wyjeżdża się w ciągu dnia, w ciągu nocy godziny pracy są nieograniczone. Trzeba przyjąć, że jest to niebezpieczne. Tu człowiek może się spodziewać wszystkiego" – powiedział jeden z policjantów. "Wszystkiego" czyli partyzantów i współpracujących z nimi przemytników. Zaminowane tereny pograniczne to narkotykowe zagłębie. Mafia używa tu między innymi specjalnie szkolonych koni i osłów. "Nie podają mu wody i on kilka razy jest przeprowadzany tą trasą, a później już sam idzie odpowiednio obładowany towarem" - powiedzieli sieci RMF FM polscy policjanci.

foto EPA

00:30