Dwaj lekarze posądzeni o picie na dyżurze stanęli przed łódzkim sądem. Ponad rok temu chirurdzy po wypiciu alkoholu mieli przyjmować dzieci w szpitalu im. Korczaka w Łodzi. Prokurator oskarża ich o narażenie zdrowia małych pacjentów. Lekarze nie przyznają się do winy.

To uwłacza godności, pomówienie mnie o picie alkoholu na dyżurze - mówi oskarżony lekarz i utrzymuje, że był trzeźwy. Nie poddał się jednak badaniom krwi alkomatem. Drugi chirurg miał 2 promile – też twierdzi, że nie pił alkoholu. Kolega był chory, wręcz umierał na dyżurze – tłumaczył chirurga drugi lekarz. Zażywał leki, widziałem u kolegi wyciąg z jemioły – dodaje.

Prokurator nie ma wątpliwości. Podejrzenia, że lekarze pili alkohol mieli też policjanci wezwani do szpitala, a przede wszystkim rodzice badanych dzieci. Wskazywało na to zachowanie tych ludzi. Język niewyraźny, bełkoczący. Trudności z ustaniem w miejscu, krok był chybotliwy - mówi jeden z rodziców.

Lekarze stracili pracę w szpitalu. Sprawę chirurgów bada rzecznik odpowiedzialności zawodowej. Grozi im do 5 lat więzienia.

07:10