21 grudnia 1988 roku w zamachu na samolot Pan Am w szkockim Lockerbie zginęło 270 osób. Dziś, po dziewięciu miesiącach procesu, został ogłoszony wyrok w procesie dwóch Libijczyków, byłych agentów libijskiego wywiadu, oskarżonych o ten zamach. Jeden z nich, został skazany na dożywocie; drugi - unniewinniony. Rodziny ofiar czekały na ten dzień prawie trzynaście lat. Czy sprawiedliwości stało się zadość?

1. KLUCZOWE OSOBY PROCESU

2. CO DO ZAMACHU MIAŁ SZWAJCARSKI BIZNESMEN?

3. DLACZEGO DOSZŁO DO ZAMACHU – WĄTEK LIBIJSKI

4. DLACZEGO DOSZŁO DO ZAMACHU - WĄTEK IRAŃSKI

5. PROCES W TV

Bomba na pokładzie

21 grudnia 1988 roku boeing 747 linii Pan Am leci z Frankfurtu do Nowego Jorku. Samolot ląduje na lotnisku w Londynie by uzupełnić paliwo i zabrać kolejnych pasażerów lecących na święta do USA. 38 minut po starcie z lotniska Heathrow, samolot znajduje się nad małym miasteczkiem Lockerbie w południowej Szkocji. W tym momencie eksploduje bomba. Maszyna w ogniu spada z wysokości 10 tysięcy metrów na centrum miasta. „Było to tak, jakby z nieba spadła na nas ognista kula”- opowiadali świadkowie. „Jechałem akurat samochodem. Nagle usłyszałem straszliwy dźwięk, tak jakby hałas, nasilający się hałas. Całe niebo stanęło w płomieniach. To było...., to było jak ciekły ogień spływający na mój samochód, były też kawałki betonu, różne szczątki, w tym aluminium, które uderzały w karoserię ...” – relacjonował inny mieszkaniec miasta. Zginęli wszyscy którzy lecieli samolotem - 259 pasażerów i członków załogi a także 11 mieszkańców miasteczka, na których domy spadły szczątki maszyny. Eksplozja była niezwykle silna: resztki maszyny znajdowano w odległości nawet do kilkudziesięciu kilometrów, niektóre znaleziono ponad 100 kilometrów od miejsca tragedii. Zginęło 188 Amerykanów i 44 Brytyjczyków (Szkotów i Anglików).

Była to największa tragedia lotnicza jaka kiedykolwiek wydarzyła się na terenie Zjednoczonego Królestwa i jedna z najtragiczniejszych w historii lotnictwa. Najbardziej wstrząsające było jednak to, że przyczyną katastrofy był zamach bombowy. Prowadzący śledztwo dosyć szybko (nieco ponad rok) ustalili, że tragedię spowodował zamach terrorystyczny. Znaleziono resztki zapalnika i ślady, ulubionego przez wszelkiej maści terrorystów, czeskiego semteksu (bardzo silny materiał wybuchowy, trudny do wykrycia). Jak wniesiono bombę na pokład? Szkoccy śledczy ustalili, że bombę przygotowano na Malcie a ładunek ukryto w walizce. Z Frankfurtu bomba dotarła do Londynu i tam została załadowana do samolotu Pan American lecącego do Ameryki. Według innej hipotezy semteks wniesiono na pokład we Frankfurcie a mechanizm w Londynie. Bombę zmontowano już w samolocie (w takim wypadku na pokładzie musiał lecieć zamachowiec samobójca). Według kolejnej teorii bomba została nadana w mieście, w którym była słaba kontrola na lotnisku.

Libijski trop

Szybko ustalono także kim mogli być zamachowcy. Według brytyjskich i amerykańskich władz byli to dwaj agenci libijskiego wywiadu Abdel Baset Megrahi i Amin Khalifa Fhima. Gdy Trypolis odmówił ich wydania, w kwietniu 1992 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła embargo na Libię: zawieszono stosunki dyplomatyczne, handlowe oraz komunikację lotniczą. Rok później zamrożono aktywa libijskie w bankach zachodnich i zakazano sprzedaży sprzętu służącego do wydobycia ropy naftowej. Sankcje początkowo nie przynosiły większych efektów. Po koniec lat 90 władze w Trypolisie stawały się jednak coraz bardziej ugodowe. O ile na początku, przywódca Libii Muammar Kadafi odrzucał jakiekolwiek oskarżenia, pod koniec dekady Trypolis zgodził się wydać domniemanych terrorystów. Postawił jednak jeden warunek: proces nie mógł odbywać się w USA, Wielkiej Brytanii i Szkocji, gdyż w tych krajach – zdaniem Libii – byłby on stronniczy. Dlatego Libijczyków sądzono w Holandii.

Był to absolutny precedens w historii sądownictwa - toczył się przed szkockim trybunałem (bo na terenie Szkocji doszło do przestępstwa), ale na terytorium Holandii. Holendrzy oddali Szkotom teren byłej bazy wojskowej pod Utrechtem, która na czas procesu stała się formalnie zamorską cząstką terytorium Szkocji. Wojskowa baza Camp Zeist była przez cały czas kontrolowana przez uzbrojoną po zęby szkocką policję. Salę rozpraw urządzono w byłej hali gimnastycznej. Tam właśnie, w klatkach z kuloodpornego szkła, byli agenci wywiadu Libii - Abdel Basset Al-Meghrani i Al-Amin Khalifa Fahima po raz pierwszy stanęli przed obliczem sędziego Sutherlanda. Prokuratura zarzuciła im morderstwo i zorganizowanie spisku. Szkockie prawo przewiduje za to karę dożywotniego więzienia. Oskarżeni do końca nie przyznawali się do winy. Ich obrońcy twierdzili, że za atakiem bombowym na maszynę pasażerską stoją Palestyńczycy z dowództwa Frontu Ludowego na rzecz Wyzwolenia Palestyny. Palestyńczycy w przekazanym zdecydowanie zaprzeczyli tym rewelacjom.

Koniec procesu, wątpliwości pozostają

Proces zakończył się 19 stycznia. Sędziowie w ciągu 84 dni wysłuchali 230 świadków; ich zeznania zajęły 10 232 strony na których zapisano ponad 3 miliony słów. Proces skończył się, wyroki zapadły, a jednak w sprawie Lockerbie ciągle jest wiele zagadek i niewiadomych. Do najbardziej intrygujących należy kwestia, kto naprawdę kryje się za zamachem. Czy rzeczywiście zamachowcem był tylko jeden Libijczyk? Można się domyślać, że drugiemu po prostu nie udowodniono winy. Można także podejrzewać, że bezpośredni zamachowcy nie wymyślili i nie przeprowadzili sami tego ataku. Musieli mieć mocodawców. Kim byli? Od razu narzuca się odpowiedź: Muammar Kadafi. Czy libijski przywódca stanie kiedykolwiek przed sądem? A może jednak za zamach odpowiedzialny jest Iran? Wątek irański przewijał się przez cały czas trwania śledztwa, choć nie został uznany za pierwszoplanowy. Czy sprawa Lockerbie zostanie kiedyś naprawdę zamknięta? Tak czy inaczej można się spodziewać, że nie jest to jeszcze koniec sprawy Lockerbie.

foto EPA