Projekt ustawy o lekach za złotówkę przyjął wczoraj rząd. Nadal nie wiadomo jednak, o jakie leki chodzi, ile ich będzie i ile cała operacja będzie kosztowała budżet państwa. Oprócz ministra zdrowia, niemal nikt nie wyraża się dobrze o pomyśle „Leków dla seniorów”. Dominuje opinia, że to przemyślany chwyt propagandowy.

Minister Łpiński tłumaczy, że nie może określić ile ustawa będzie kosztowała budżet, bo nie ma jeszcze listy leków za złotówkę. Nie ma jej, bo Sejm nie uchwalił jeszcze ustawy. Łapiński mówi, że dopiero po tym będzie można przyjąć rozporządzenie z listą i przeprowadzić odpowiednie kalkulacje.

Minister zdrowia odrzuca wszelkie zarzuty, jakie stawiane są projektowi: nie zgadza się, że może on doprowadzić do nadużyć, zapewnia też, że na liście nie będzie przestarzałych leków. Wiadomo jednak, że na liście nie znajdą się również nowoczesne medykamenty.

Szumnie zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia „Leki za złotówkę” miały przysługiwać początkowo osobom po 60. roku życia, potem po 65., Później podano, że leki za 1 zł mają przysługiwać po 70. roku życia. Potem znów wrócono do wieku 65 lat. Po ustaleniu granicy wieku, po którym będą przysługiwały tanie lekarstwa ogłoszono, że pomysł nie nazywa się już „Leki za złotówkę”, ale "Leki dla seniorów".

Mimo tych wszystkich zmian specjaliści i tak krytykują ten projekt. Rozmówcy reporterów RMF zwracają uwagę, że ceny niektórych specyfików spadną niewiele, a niektórych nawet wzrosną. Np. antybiotyk gentamycyna kosztuje dzisiaj 57 gr., po wpisaniu go na listę kosztowałby 1 zł, czyli o 43 gr. więcej.

foto: Archiwum RMF

09:00