Legia Warszawa pokonała przed własną publicznością Górnika Polkowice 3:0 w meczu inaugurującym 18. kolejkę ekstraklasy piłkarskiej. Legia prowadziła od 11. minuty po golu Saganowskiego. Kolejne bramki zdobyli w ostatnich 10 minutach Włodarczyk i Surma.

Spotkanie, które toczyło się w trudnych warunkach, na murawie nasiąkniętej wodą, szczególnie w pierwszej połowie nie stało na wysokim poziomie. Legia szybko objęła prowadzenie, a goście nie potrafili poważniej zagrozić bramce Boruca.

W 11. minucie Tomasz Sokołowski z łatwością ograł z boku pola karnego Grzegorza Patera, wbiegł w pole karne i po ziemi dograł na piąty metr przed bramkę, gdzie Marek Saganowski tylko dołożył nogę.

Od tego momentu gra się wyrównała, a o trafienie mogli się nawet pokusić goście - Boruc jednak świetnie obronił strzał Moskala. W 30. minucie przed szansą stanął Włodarczyk, który z 5 metrów główkował prosto w ręce Banaszyńskiego.

Napastnik Legii fatalnie zachował się w 50. minucie, gdy po rzucie rożnym piłka spadła mu pod nogi 12 metrów przed bramką. Włodarczyk miał czas by przymierzyć, uderzył jednak z pierwszej piłki mocno, ale bardzo niecelnie.

Pięć minut później przed polem karnym Legii faulowany był jeden z górników. Z rzutu wolnego uderzył mocno pod poprzeczkę Pilch, Boruc spisał się jednak bez zarzutu wybijając piłkę na rzut rożny.

W tym okresie gry dwie dobre okazje miał Tomasz Sokołowski I, w obu przypadkach zabrakło mu jednak precyzji.

W 82. minucie padł drugi gol dla gospodarzy. W polu karnym potknął się na piłce Ireneusz Adamski, futbolówkę przejął Magiera i podał do Włodarczyka, który z pięciu metrów dopełnił formalności. Była to typowa tzw. bramka "z niczego".

Sześć minut później było już 3:0. Po składnej akcji środkiem boiska piłkę do boku odbił Banaszyński, tuż przed końcową linią dogonił ją jednak Łukasz Surma i z ostrego kąta umieścił w pustej bramce.

W 90. minucie powinien paść czwarty gol, jednak Marcin Szymański dwukrotnie zablokował Jacka Magierę, który miał praktycznie otwartą drogę do bramki gości.