Tysiącom Polaków tylko dzięki pracy sezonowej udaje się jakoś związać koniec z końcem. Nie dziwi więc, że wielu z nich szuka zatrudnienia na nielegalnym rynku pracy. Dziś w Faktach odwiedzimy takie miejsca.

Każdego ranka w jednej z miejscowości na Mazowszu, ok. 50 km od Warszawy, gromadzą się ludzie szukający płatnego zajęcia, oczywiście na czarno. Najczęściej jest to praca w sadach, ogrodach, polach; przy jabłkach, czereśniach i wiśniach. Czasem trafia się budowlanka.

Ale żeby jeszcze nie było Amerykańców; tych ze Wschodu, oni niestety zabierają nam chleb - dodają. Rosjan, Ukraińców czy Białorusinów łatwo odróżnić – zawsze ustawiają się z dala od nas, przepędzając naszych - mówią Polacy czekający na oferty. Za godzinę pracy nasi wschodni sąsiedzi otrzymują mniej pieniędzy niż Polacy, dlatego też to oni częściej znajdują zatrudnienie.

Z Polakami oczekującymi na pracę w „pośredniakach pod chmurką” rozmawiał reporter RMF Paweł Świąder:

Ale są także inne pomysły, jak zarobić podczas wakacji. Taką kurą znoszącą złote jaja może być np. papuga. Wystarczy ją nauczyć wyciągać z pudełka kartki z wróżbą, przepowiednią, stanąć na sopockim Monciaku i zacząć zarabiać.

Reporter RMF Adam Kasprzyk spotkał taką właśnie papużkę–wróżkę. Za każdą wyciągniętą informację właścicielce ptaka trzeba zapłacić 50 gr:

Pomysłów na pracę sezonową nie brakuje również tym, którzy dorabiają na Krupówkach w Zakopanem. Każdego lata pojawiają się tam postacie misia, yeti, góralki czy zbójnika.

Wykonujący tę niewdzięcznę pracę nie chcą mówić o zarobkach, ale nie ukrywają, że są zadowoleni. Jedno zdjęcie z harnasiem czy yeti, zrobione nawet własnym aparatem kosztuje pięć złotych.

Dlatego, jak mówią pracujący w tym charakterze, ponieważ turyści nie skąpią "dutków", podczas upału nie przeszkadza nawet kostium o wadze kilkunastu kilogramów....