Walentynki coraz bliżej. Eksperci Work Service radzą jak, zamiast wydawać pieniądze, zarobić na Dniu Zakochanych.

Walentynki są pierwszą z wielu okazji w roku, żeby zachęcić klientów do wydawania po noworocznej stagnacji. Dla sprzedawców i producentów to doskonała okazja na wypracowanie zysków, a dla pracowników niektórych branży czas pracy.

Sprzedaż w walentynki przekłada się na wzrost liczby zatrudnionych pracowników, głównie w miejscach typu: super i hipermarkety, punkty obsługi klienta, stoiska handlowe, restauracje, bary, centra logistyczne, czy kwiaciarnie. Stawki wynagrodzenia za godzinę pracy są porównywalne z wysokością zarobków poza sezonem. Dodatkowy zarobek zapewnią natomiast nadgodziny, które w weekend walentynkowy będą niezbędne. Walentynkowe oferty pracy cieszą się ogromnym zainteresowaniem ze strony ludzi młodych. Wystarczy wcielić się w rolę amora czy kupidyna na jeden weekend żeby zarobić ponad 1000 zł. W przypadku pracowników tymczasowych, dla których przeznaczona jest większość tego typu ofert, gorący okres sprzedażowy powoduje jednocześnie wzrost pensji o kilkaset złotych - tłumaczy Krzysztof Inglot, dyrektor działu rozwoju rynków w Work Service. 

Ile można zarobić?

Najbardziej opłacalnym zajęciem w walentynki jest praca w charakterze kuriera kwiatowego. Można wtedy liczyć na średnie zarobki ok. 40 zł za godzinę. Punkty gastronomiczne przeżyją prawdziwe oblężenie w weekend 14-15 lutego, dzięki czemu na dodatkowe napiwki i nadgodziny mogą liczyć kelnerzy i kucharze. Jednak stawki dla dodatkowych pracowników w sklepach i restauracjach będą niewiele większe niż w innych okresach roku. Około 13 zł za godzinę mogą zarobić kasjerzy i pomocnicy kelnerów. Stali pracownicy raczej nie powinni w tych dniach liczyć na podniesienie stawek godzinowych, a bardziej na dodatkowe profity płynące z pracy w nadgodzinach.

Znaczne zapotrzebowanie mają również sklepy zajmujące się sprzedażą wysyłkową. Mniejsze z nich obsłużą lawinowo rosnącą na początku lutego liczbę zamówień, oferując pracownikom nadgodziny, większe będą korzystały z pomocy pracowników agencyjnych - dodaje Krzysztof Inglot.