Bogdan Rymanowski: Jak ksiądz myśli, czy decyzja papieża o przyjęciu rezygnacji arcybiskupa Paetza zamyka całą sprawę? Jarosław Gowin ze „Znaku” uważa, że zarzuty stawiane metropolicie poznańskiemu są zbyt poważne, aby ich wyjaśnianie skończyło się na rezygnacji.

Adam Boniecki: Uważam, że jeden rozdział został bardzo wyraźnie zamknięty. Oczekiwaliśmy albo ukarania spiskujących przeciwko biskupowi ludzi, którzy obrzucili go kalumniami, albo zmiany arcybiskupa. Wybór między tymi dwoma rozwiązaniami jest tak czytelny, że wszelkie komentarze i łagodzenie wymowy tego nie ma wielkiego znaczenia

Bogdan Rymanowski: Czy rzeczywiście interpretacja tej decyzji jest 100-procentowo czytelna, bo na przykład „Nasz Dziennik” napisał, że choć papież nie potwierdził prawdziwości oskarżeń, to należy się obawiać tych, którzy przed miesiącem kamienowali biskupa, a teraz z pełną pychy satysfakcją będą twierdzić, że mieli rację. Jak interpretować rozstrzygnięcie papieża?

Adam Boniecki: To zostało tak zrobione, bez dokumentów, które by tego człowieka publicznie jeszcze bardziej upokarzały. Przecież przeszedł okres bardzo ciężki, cokolwiek było. Jest, tak w stylu Wielkiego Piątku - dzisiejszego dnia, jest naprawdę czytelny. To było takie oczekiwanie: albo powie się, że to są kalumnie i się ukarze tamtych ludzi, albo się zmieni arcybiskupa. W tym wypadku wszystkie inne interpretacje są naciągane. Nie żądajmy już tak do końca krwi. Bardzo ważne jest to co pan mówił nawiązując do Gowina – pozostają ludzie skrzywdzeni, pozostaje pewna niejasność określona przez arcybiskupa Paetza jako „oskarżyciele bez imienia, nazwiska i twarzy” i zajęcie się tymi krzywdami jest konieczne. Ci ludzie, których oskarżono, że są bez twarzy i bez imienia mają prawo się odezwać. To są te dalsze ciągi. To co dotyczy poszczególnych ludzi z pewnością nie będzie się odbywało w świetle jupiterów. Ci ludzie z całą pewnością mają prawo nie chcieć, żeby na całe życie pozostała na nich pieczątka „To jest ten ksiądz, który miał tego rodzaju przeżycie” – tego nikt przecież nie chce.

Bogdan Rymanowski: Czy to odejście arcybiskupa, w czasie mszy w Archikatedrze Poznańskiej było godnym odejściem? Przy okazji informacji o swojej rezygnacji, arcybiskup powiedział wiele słów – można nawet dojść do wniosku słuchając go, że został zaszczuty i dlatego złożył rezygnację, dla dobra kościoła.

Adam Boniecki: Każdy ma prawo się bronić, a przy tym nie trzeba być nawet wytrawnym psychologiem, czy spowiednikiem, żeby wiedzieć, że w tych dziedzinach jest jakiś przedziwny mechanizm psychiczny samoobrony, nie dopuszczania pewnych rzeczy do świadomości. Zresztą on cały czas mówił o interpretacji, nadinterpretacji, może jeszcze powiemy o niedointerpretacji. Nie wykluczałbym nawet, że jest przekonany o tym co mówi. To jest bardzo trudne. Nad tym bym przeszedł do milczenia, nad tym całym tekstem. Wolałbym go nie komentować, a co do oprawy – wybrania liturgii Wielkiego Czwartku, zrobienie z niej takiego trochę show telewizyjnego – to kwestia gustu liturgicznego, smaku, wyczucia sytuacji. Nie mogę powiedzieć, że nie miał prawa tego zrobić. Miał prawo – był arcybiskupem i chciał się pożegnać ze swoją archidiecezją i ratować swój obraz.

Bogdan Rymanowski: Czy ksiądz myśli, że polski Kościół, polscy biskupi powinni zabrać jeszcze publiczny, otwarty głos w tej sprawie? Domaga się tego Jarosław Gowin, który uważa, że polscy hierarchowie powinni odpowiedzieć na pytanie: jak to było możliwe, że przez lata nie reagowano na sygnału o złu i czemu to zło nie tylko tolerowano, ale wręcz tuszowano? – to słowa człowieka związanego z Kościołem. To nie są słowa antyklerykała.

Adam Boniecki: Bardzo jest trudno mówić księdzu prostemu takiemu jak ja, o tym, co powinni zrobić biskupi, ale jeżeli pozwoli mi pan to pytanie lekko zmienić: czy ja bym pragnął, żeby biskupi w ten sposób zabrali głos, czy ja widzą potrzebę tego – pragnąłbym bardzo i byłbym niezmiernie im wdzięczny, gdyby zabrali głos. Wydrukujemy ten list na pierwszej stronie „Tygodnika Powszechnego”.

Bogdan Rymanowski: Biskup Marian Gołębiewski powiedział, że Kościół nie chce ukrywać prawdy, ale z kolei mediom nie wolno traktować Kościoła w sposób instrumentalny. Jak ksiądz myśli, jak w całej sprawie, przez te kilka tygodni zachowali się dziennikarze?

Adam Boniecki: Jest bardzo dużo mediów i nie byłem w stanie śledzić wszystkich, ale te główne: telewizja, stacje radiowe i duże dzienniki, uważam, że zachowały się godnie, spełniły swoją powinność. Naturalnie można wytknąć potknięcia, niezręczności, zdjęcie w tym pierwszym artykule powtarzano wiele razy, ale w zasadzie to nie było oskarżenie, to było przedstawianie status quo.

Bogdan Rymanowski: Ale ksiądz prymas Józef Glemp powiedział swego czasu, że arcybiskupa Paetza sponiewierano w środkach masowego przekazu.

Adam Boniecki: Sponiewierać – sponiewierano. Wyciągać takie zarzuty na światło dzienne, to jest jakieś sponiewieranie, powiedzmy sobie szczerze, że przyjemne to nie było. Ale na pewno nie przyczyną całej sprawy są media.