Światowy kryzys finansowy zaczyna dotykać Europę Środkowowschodnią, mimo powszechnego przeświadczenia o gospodarczej odrębności regionu – zauważa dzisiejszy "Financial Times". Według gazety kryzys widać już w kilku krajach.

Rosja musiała ustanowić fundusz ratunkowy wart 200 mld dolarów, Ukraina prowadzi rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie awaryjnych pożyczek wysokości 14 mld dolarów, a Węgry zostały wsparte przez Europejski Bank Centralny 5 miliardami euro; Litwa i Estonia przeżywają pierwszą od dziesięciu lat recesję.

Nawet w Polsce, gdzie premier Donald Tusk zapewnia, że kraj jest wyspą stabilności, kryzys finansowy podał w wątpliwość plany wprowadzenia euro - twierdzi dziennik. Na co musi przygotować się polska gospodarka? Z ekonomistą Ryszardem Petru rozmawiała reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka:

"FT" pisze, że pomimo uspakajających działań prowadzonych przez rządy USA i państw Europy Zachodniej wciąż nie wiadomo, jak głęboki będzie kryzys w Europie Wschodniej, która jest dla Zachodu ważnym rynkiem zbytu i miejscem, gdzie umieszcza się tanią produkcję.

"FT" przewiduje, że w efekcie kryzysu finansowego na wschodzie Europy ponownie wzrośnie rola państwa w gospodarce oraz nasilą się konflikty polityczne i społeczne wokół podziału funduszy.

Na razie kraje Europy Środkowowschodniej słabiej odczuwają skutki kryzysu, ponieważ firmy i gospodarstwa domowe zaciągały mniej kredytów niż na Zachodzie. Według "FT" jest to sytuacja ukrywająca ryzyko, na jakie wystawionych jest wiele krajów.

Brytyjski dziennik twierdzi, że głównym zagrożeniem jest uzależnienie krajów regionu od zewnętrznego finansowania, ponieważ napływ kapitału do Europy Środkowej spadnie z 322 miliardów dolarów w 2008 r. do 262 miliardów w przyszłym roku.