Nie będzie pieniędzy na ratowanie ok. 70 połączeń kolejowych pomiędzy największymi miastami w Polsce. Zawinił kryzys. Pociągi znikną z rozkładu jazdy już od pierwszego września - zapowiada "Metro".

Wielkie cięcia w rozkładzie PKP są już pewne. Jak dowiedziało się "Metro", ministerstwo infrastruktury nie znalazło dodatkowych 60 milionów złotych na sfinansowanie deficytowych pociągów. Cięcia połączeń są nieuniknione - potwierdził wiceminister infrastruktury Juliusz Engelhardt. Spółka PKP Intercity, choć ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęła, przyznaje, że to oznacza likwidację połączeń.

Lista pociągów do kasacji, m.in. ekspresów i pospiesznych, nie jest jeszcze zatwierdzona, ale już wiadomo, że zawieszona będzie część kursów na trasach Wrocław-Lublin, Gliwice-Kielce, Jelenia Góra-Szklarska Poręba, Częstochowa-Szczecin i Toruń-Poznań. Inne zostaną skrócone. Część pociągów dalekobieżnych nie dojedzie np. do Raciborza, Ełku, Jeleniej Góry, Słupska, Przemyśla, Tarnowa czy Nowego Sącza. By dotrzeć do tych miejscowości, trzeba się będzie przesiąść. Cięcia ponad 10 proc. połączeń z całego rozkładu jazdy spółka PKP Intercity tłumaczy oszczędnościami oraz niską frekwencją.