Toruński sąd utrzymał areszt dla Kazimierza G. i jego dwóch byłych wspólników z brodnickiej fabryki żelatyny. Wobec trzeciego wspólnika Stanisława S., areszt zamieniono na dozór policyjny. Według prokuratury wszyscy mężczyźni dopuścili się nieprawidłowości podczas prywatyzacji zakładu. Zarzuca im się między innymi wyłudzenie mienia państwowego znacznej wartości.

"Król żelatyny", Kazimierz G. siedzi w areszcie od początku marca. Trafił tam na trzy miesiące. Biznesmena podejrzewa się o to, że rękami podstawionych przez siebie trzech ludzi doprowadził do bankructwa fabryki żelatyny w Brodnicy i wyłudził półtora miliona kredytu bankowego. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, grozi mu do dziesięciu lat więzienia. Wcześniej toruński sąd aresztował, także na 3 miesiące, trzech członków byłego zarządu brodnickiej fabryki żelatyny. To nie jedyne kłopoty Kazimierza G. Na początku marca zgierska prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie wyłudzenia przez G., oraz jego córkę Annę, kredytów od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Fundusz udzielił rodzinie G. dwóch pożyczek po pięć milionów złotych. Za przedkładanie fałszywych lub stwierdzających nieprawdę dokumentów w celu uzyskania kredytu lub pożyczki oraz za składanie nieprawdziwych oświadczeń grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

foto RMF FM

00:00