Coraz większe niejasności wokół długu polskiego górnictwa. Kilka dni temu oficjalnie mówiło się, że wynosi on prawie 21 mld zł. Teraz okazało się, że jest o ponad 4 mld większy. Sprawa wyszła na jaw podczas prac nad bilansem otwarcia nowotworzonej Kompanii Węglowej. Po tej informacji przełożono nawet rządową debatę nad programem reformy branży.

Większy dług to skutek tego, że w grudniu ubiegłego roku został zawieszony program oddłużeniowy górnictwa. Tak przynajmniej twierdzi prof. Andrzej Karbownik, niegdyś szef Agencji Restrukturyzacji Górnictwa. Program zakładał, że jeśli spółki węglowe będą na bieżąco regulować należności, nie będą im naliczane odsetki od zadłużenia, np. przez ZUS.

W grudniu – decyzją resortu gospodarki - postępowanie oddłużeniowe zostało umorzone. Od tej pory odsetki znów były naliczane i tak nazbierało się ponad 4 mld zł. Wiceminister Marek Kossowski, odpowiedzialny za górnictwo, tłumaczy, że program umorzono, bo spółki go nie realizowały i przestały regularnie płacić zobowiązania. Teraz proces oddłużeniowy ma zacząć się na nowych zasadach.

W tworzonym właśnie bilansie otwarcia Kompanii Węglowej będzie ona musiała uwzględnić te pieniądze. Jej przedstawiciel uspokaja: Zwiększenie zobowiązań nie będzie miało wpływu na bezpieczeństwo socjalne górników - zapewnia rzecznik KW Jan Czepionka. Związkowcy z kolei twierdzą, że zadłużenie to nic innego jak kreatywna księgowość zarządów spółek węglowych. Nieoficjalnie przyznają, że informacje o nagłym wzroście zadłużenia ich nie dziwią, bo ciągle dla wielu ludzi związanych z branżą nadal liczy się nie prawdziwy wynik, ale to co na papierze.

Swój bilans otwarcia zarząd Kompanii Węglowej ma oficjalnie przedstawić na początku lutego. Wcześniej nad nowym programem reformy górnictwa ma dyskutować rząd.

15:00