Cały świat z uwagą obserwuje rozwój wydarzeń w USA i w Kanadzie. Z powodu największej w historii obu krajów awarii systemu energetycznego, bez prądu pozostaje 50 mln osób. W wielkich metropoliach i w dziesiątkach mniejszych miast trwa dramatyczna walka o przywrócenie dostaw energii.

Supermocarstwo z systemem energetycznym godnym kraju III Świata - to zdanie, wypowiedziane przez jednego z przedstawicieli amerykańskich władz, jest najczęściej cytowane we Francji. To jednak swoista przewrotność, ponieważ Francuzi sami obawiają się, że może im zabraknąć prądu z powodu fali upałów i przegrzewania się elektrowni atomowych. Wydaje się więc, że Francuzi po prostu korzystają z każdej okazji, by skrytykować Amerykanów.

Nadsekwańscy specjaliści zapewniają jednak, że tamtejsze problemy różnią się diametralnie od amerykańskich. Zapewniają, że sieć elektrowni atomowych i dystrybucji prądu we Francji jest nowoczesna i wciąż doskonalona, a kłopoty powstały z powodu upałów, jakich nie było tam od blisko 100 lat. Natomiast amerykański system, ich zdaniem jest przestarzały i wymaga natychmiastowej, dogłębnej modernizacji.

Francuscy komentatorzy zwracają uwagę także na to, że na szczęście prądu nie został pozbawiony Jacques Chirac. Przywódca Francji spędza urlop w Kanadzie.

Jednym z największych producentów energii w Europie są Niemcy. Tamtejsi specjaliści zapewniają, że taka awaria, jak w USA jest mało prawdopodobna. Niemiecka sieć energetyczna jest bowiem dużo nowocześniejsza niż amerykańska. Inaczej też wygląda struktura dostaw prądu. W Niemczech są to sieci regionalne i jeśli dojdzie tam do awarii, to możliwe jest przekierowanie energii z innych miejsc. Poza tym, prąd w niemieckich sieciach pochodzi z wielu źródeł: elektrowni atomowych, węglowych i wiatrowych.

W przeciwieństwie do amerykanów, Niemcy są też bardziej niezależni, bo nie importują prądu. Jak zapewniają eksperci, w Niemczech może co najwyżej dojść do zmniejszenia mocy, ale nie do całkowitego zastoju.

Rosyjskie władze przekonują, że do podobnej awarii nie mogłoby dojść w ich kraju, przede wszystkim dlatego, że struktura sieci elektrycznych jest zupełnie inna. W Rosji działa system, który pozwala uniknąć niebezpiecznych przeciążeń sieci w poszczególnych regionach. Prąd można przekazać z innych części kraju.

Ponadto po rozpadzie Związku Radzieckiego przemysł wyraźnie się skurczył, co powoduje, że możliwości systemu nie są w pełni wykorzystywane, a mimo to Rosjanie inwestują w produkcję energii elektrycznej.

Specjaliści z rosyjskiego koncernu Zjednoczone Systemy Energetyczne są gotowi pomóc swoim amerykańskim kolegom w likwidacji skutków awarii. Na razie jednak nie wiadomo, na czym ta pomoc miałaby polegać.

W Wielkiej Brytanii podkreśla się głównie to, że podobna katastrofa tam nie mogłaby się wydarzyć, głównie ze względu na organizację – inną niż w USA – sieci energetycznych.

Poza tym Brytyjczycy żyją zawirowaniami, związanymi z transatlantyckim ruchem lotniczym. Linie British Airways zmuszone były odwołać rejsy 5 samolotów do Nowego Jorku, Toronto i Filadelfii.

Konkurencyjne linie Virgin utrzymują loty, ale co najmniej do jutra będą one poważnie opóźnione. Jeden z samolotów, należących do tych linii, musiał nawet zawrócić do Londynu po 3 godzinach spędzonych w powietrzu.

16:45