Podczas swojej wizyty w Waszyngtonie prezydent Kwaśniewski będzie rozmawiał z George’em Bushem o przyznaniu konsorcjum Bumar kontraktu na dostawy broni i sprzętu wojskowego dla Iraku o wartości 600 milionów dolarów. Takiego przetargu w historii III Rzeczpospolitej jeszcze nie było.

Kupiliśmy już wprawdzie samoloty wielozadaniowe za 3,5 miliarda dolarów, ale po raz pierwszy polskie przedsiębiorstwa oferują sprzęt za ponad 500 milionów dolarów. Konsorcjum pod sztandarem Bumaru walczy o umowy na kompletne wyposażenie 4 batalionów, czyli 20 tys. żołnierzy nowej irackiej armii.

Kompletne tzn. od skarpetek począwszy, poprzez uzbrojenie, łączność, a na samochodach, karetkach, kuchniach polowych i śpiworach kończąc - wylicza wiceminister obrony Janusz Zemke. Samych Honkerów oferujemy 2600, Starów blisko 2000, kałasznikowów 20 tysięcy, a menażek 50 tysięcy. Do tego oczywiście amunicja i serwisowanie.

Blisko 600 milionów dolarów może się więc zmienić w kwotę jeszcze większą. Przetarg rozpisała tymczasowa amerykańska administracja Iraku, a więc de facto Waszyngton. Nasi główni konkurenci to konsorcja amerykańskie. Nieoficjalnie w polskich resortach obrony i spraw zagranicznych mówi się więc, że na kontrakt mamy dużą szansę.

Amerykanie dosłownie zapłaciliby nam za poparcie i udział w wojnie w Iraku, a prezydent Kwaśniewski, który na wywalczenie w Stanach zniesienia wiz szans właściwie nie ma, mógłby od swojego przyjaciele George’a wrócić z tarczą, a nie na tarczy.

18:00