Pracownicy PKP pikietują przed budynkiem parlamentu, gdzie Senat debatuje nad ustawą budżetową. Chcą, by senatorowie zatwierdzili 550 milionów dotacji, którą przyznał kolejom Sejm. Przed Sejmem zebrało się już około 2 tysięcy kolejarzy.

Wszyscy są wyposażeni w gwizdki, trąbki, transparenty i związkowe flagi – ale to podobno nie wszystko, co przygotowali. Mimo akcji, wszystko wskazuje jednak na to, że kolejarze mogą liczyć jedynie na jedną trzecią kwoty obiecanej im przez Sejm. Nie chodzi o odbieranie tego, nie ma skąd ich wziąć. Tu nie ma dylematu zabrać, tu jest dylemat skąd je wziąć - mówi senator Jerzy Markowski.

Według niego wskazana przez posłów rezerwa celowa nie jest najlepszym źródłem, ponieważ w ten sposób zabiera się pieniądze tym, którzy ciężko na nie pracowali. Nam z matematyki na razie wychodzi, że tak - bez szczególnych boleści, dla tych którzy wypracowują te środki specjalne – można by im zabrać 15 procent - dodaje Markowski. 15 procent, czyli tylko 192 miliony złotych.

Przedstawiciele kolejarzy nie zrażeni tymi słowami, od rana przechadzają się po korytarzach Senatu, informując na prawo i lewo o swoich uzgodnieniach z marszałkiem Senatu: Marszałek stwierdził, że musi się dziś spotkać z premierem rządu panem Leszkiem Millerem, żeby przedstawić nasze argumenty, bo jednoznacznie stwierdził, że prawda jest po naszej stronie - to wersja Stanisława Koguta. Wersję marszałka poznamy, kiedy Longin Pastusiak wyjdzie do protestujących kolejarzy.

Pikietę obserwują reporterzy RMF: Mikołaj Jankowski i Paweł Świąder - zobacz fotoreportaż i posłuchaj relacji:

16:00