Już niewiele pozostało z dawnej potęgi Talibów i ich zagranicznych popleczników z al-Qaedy. Głównym punktem oporu jest miasto Kandahar w południowym Afganistanie. Zajęte przez fanatyków islamskich terytorium ciągle się jednak kurczy.

Minionej nocy koło Kandaharu wylądowały pierwsze oddziały amerykańskich „Marines”. Przywódcy plemion pasztuńskich twierdzą, że przejęli kontrole nad granicznym miastem Spin Boldak. Biegnie tamtędy jedyna droga z Kandaharu do Pakistanu. Sojuszowi Północnemu udało się wreszcie przejąć kontrolę nad Kunduzem. Mimo, że garnizon poddał się już wczoraj, przez cały dzień broniły się jeszcze niewielkie oddziały Talibów i cudzoziemców. Podobne odosobnione ogniska oporu Talibów i terrorystów istnieją jeszcze w wielu punktach kraju.

Tymczasem w amerykańskim Departamencie Obrony zakończyła się konferencja prasowa, poświęcona rozwojowi wydarzeń w Afganistanie. Według słów sekretarza obrony – Donalda Rumsfelda, celem operacji „Marines” w południowym Afganistanie jest stworzenie wysuniętej bazy dla dalszych operacji. Co to oznacza - tak naprawdę nie wiadomo, ponieważ baza może służyć różnym celom – nie wykluczając celów humanitarnych. W tym wypadku przypuszcza się, że celem jej stworzenia jest wsparcie dla operacji i działań oddziałów sił specjalnych, które są obecne na tym terenie i oczywiście pomoc im w złapaniu Osamy bin Ladena – przywódcy Talibanu. Być może dojdzie też do innych misji. „Marines” mają być zaangażowani w kontrolę szlaków komunikacyjnych, które przebiegają na południu Afganistanu, co uniemożliwi poruszanie się członkom al-Qaedy po terenie kraju. Posłuchajcie też relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF – Grzegorza Jasińskiego.

Foto: Przemysław Marzec, Jan Mikruta, Afganistan

19:25