Sprawa polskich stoczni już została wpisana w porządek obrad Komisji Europejskiej w przyszłą środę. Wtedy to Neelie Kroes, unijna komisarz do spraw konkurencji, ma przedstawić negatywną opinię w sprawie planów restrukturyzacyjnych stoczni Szczecin i Gdynia. Minister skarbu Aleksander Grad chce przekonać Komisję, aby dała nam więcej czasu.

Rzecznik pani komisarz Jonathan Todd sugeruje, że ostatnią nadzieją będzie spotkanie Donalda Tuska z przewodniczącym komisji Jose Manuelem Barroso.

Sam premier mówił dziś o „braku dobrej woli” niektórych urzędników unijnych: Będziemy bardzo twardo stawiali kwestię. Jeśli będzie trzeba, nie wykluczam, że odwołamy się do Rady Europejskiej.

Grad prosi o czas - dla polskich stoczni

Minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział dziś, że będzie przekonywał Komisję Europejską, żeby po raz kolejny dała nam więcej czasu na przygotowanie umów prywatyzacyjnych - najlepiej do września. Do północy polski rząd powinien przesłać Brukseli poprawki do planów restrukturyzacji dla stoczni Gdynia i Szczecin.

Rząd chciałby przeznaczyć ten czas na lepsze przygotowanie umów prywatyzacyjnych i planów restrukturyzacji. Minister Grad chce użyć pewnego fortelu - chce przekonywać Brukselę, że nie może wysłać gotowych planów restrukturyzacji bez umów sprzedaży stoczni. Jego zdaniem są to dokumenty nierozerwalne,a umów prywatyzacyjnych nie robi się na kolanie, ponieważ za błąd zapłaciłby głową.

Mam zadysponować miliardowy majątkiem. Muszę mieć gwarancję i pewność, że te umowy, które będą zawarte, będą zabezpieczały interes skarbu państwa, samych stoczni i ludzi tam pracujących - mówi minister Grad.

Atutem na rzecz kolejnego odsunięcia decyzji ma być też fakt, że inwestorzy, jak chciała tego Komisja Europejska, ograniczają żądania pomocy skarbu państwa w procesie restrukturyzacji stoczni. W setki milionów złotych idą już kwoty, które skarb państwa nie musiałby angażować w stocznie, by zostały one sprywatyzowane. Jeśli nie przekona to komisji Europejskiej, stocznie upadną. Jak dodaje jednak minister Grad i tak zostaną sprywatyzowane.

Nasza brukselska korespondentka skontaktowała się z Jonathanem Todd'em, rzecznikiem komisarza do spraw konkurencji. Nie chciał komentować propozycji „wrześniowego terminu”. Powiedział, że Komisja do północy czeka na poprawki do planów restrukturyzacji dla stoczni Gdynia i Szczecin.

O swoje miejsca pracy craz bardziej boją się stoczniowcy ze Szczecina. Przy dźwiękach trąbek, gwizdków i w rytm uderzeń w kaski około 2,5 tysiąca stoczniowców przemaszerowało sprzed bramy głównej przed gmach Urzędu Wojewódzkiego. Jutro w obronie swojego zakładu mają manifestować stoczniowcy w Gdyni.

Wczoraj Komisja Europejska zapowiedziała, że do dziś rząd ma czas na poprawienie planów restrukturyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Bruksela zakwestionowała program przekształcania zakładów. Poszło o pieniądze, a dokładnie o to, kto ma je wydać. Inwestorzy, którzy zdecydowali się kupić stocznie, wynegocjowali, że polski rząd dołoży do restrukturyzacji. Komisja uznała, że Polska wpompowała w zakłady już dość i powiedziała stanowcze "nie".