Fiaskiem zakończyły się negocjacje ostatniej szansy między niemieckimi liniami lotniczymi Lufthansa a związkiem zawodowym pilotów Cockpit. Jutro rano strajk ma unieruchomić samoloty jednej ze spółek tego przewoźnika.

"Jesteśmy bardzo zawiedzeni tym, że nie udało nam się zapobiec strajkowi. Mamy wrażenie, że związkowcy już wcześniej zdecydowali o strajku" - powiedziała agencji dpa przedstawicielka zarządu Lufthansy Bettina Volkens. Zapewniła, że przewoźnik będzie się starał o ograniczenie do minimum negatywnych konsekwencji strajku dla pasażerów.  

Jutro w godz. 6-12 nie będą latać samoloty spółki Lufthansy - Germanwings. W sumie to 164 loty z siedmiu portów lotniczych w Niemczech. Najwięcej połączeń tej linii mają lotniska w Kolonii/Bonn, Duesseldorfie, Stuttgarcie, Hamburgu i Berlinie.  

Spór dotyczy emerytur pomostowych dla 5,4 tys. pilotów zatrudnionych w Lufthansie oraz jej spółkach Germanwings i Cargo.  

Piloci przechodzą na emeryturę obecnie średnio w wieku 59 lat. Dyrekcja linii lotniczych chce podnieść do 65 lat wiek uprawniający do odejścia z pracy przy zachowaniu pełnych świadczeń, na co nie zgadzają się przedstawiciele Cockpitu. Związkowcy domagają się ponadto podwyżki uposażeń o 10 proc.

To kolejna odsłona sporu między pilotami a Lufthansą. Fala strajków w kwietniu doprowadziła do odwołania 3,8 tys. lotów. W wyniku trzydniowej akcji protestacyjnej 425 tys. pasażerów nie odleciało w zaplanowanym terminie. Straty firmy oszacowano na kilkadziesiąt milionów euro.

Piloci Lufthansy należą do najlepiej zarabiających pilotów na świecie. Ich początkowe wynagrodzenie wynosi 78 tys. euro brutto rocznie i wzrasta wraz z liczbą przepracowanych lat do maksymalnie 260 tys. euro.  

(mpw)