Przepisy łupkowe wreszcie uchwalone. Z dużym opóźnieniem Sejm przegłosował ustawę ustalającą sposób opodatkowania wydobycia gazu łupkowego. To może odblokować idące w ślimaczym tempie poszukiwanie gazu, który w dużym stopniu może nas uniezależnić energetycznie od Rosjan.

Do 2020 roku firmy poszukujące gazu łupkowego i go wydobywające podatku nie zapłacą wcale. Ma je to zachęcić do przyspieszenia prac - na czym skorzystamy i my. Potem, po 2020 roku obowiązywać zacznie stawka 40-procentowa, co w założeniu pozwoli zadbać o finansowy interes państwa.

Te 40 procent podatku to ma być tak zwana renta surowcowa. Ma się na nią składać podatek węglowodorowy, którego stawka ma kształtować się od 0 do 25 proc., zależnie od relacji przychodów do wydatków i podatek od wydobycia niektórych kopalin (w przypadku gazu konwencjonalnego stawka wyniesie 3 proc., a gazu niekonwencjonalnego 1,5 proc., natomiast w przypadku ropy konwencjonalnej stawka to 6 proc., a niekonwencjonalnej 3 proc.).

Firmy wydobywcze, zwłaszcza zagraniczne koncerny, bardzo długo czekały na tę ustawę, bo do tej pory rząd nie potrafił jasno określi zasad gry, a jak firmy nie widzą ile podatku zapłacą, to nie inwestują swoich miliardów.

Teraz jest więc szansa, że poszukiwanie gazu łupkowego przyspieszy.

W ostatnich latach polskie Ministerstwo Środowiska wydało ponad 100 koncesji na poszukiwanie gazu niekonwencjonalnego w Polsce, m.in. dla firm: Chevron, PGNiG, Lotos i Orlen Upstream. Z Polski wycofało się jednak część firm, m.in. Exxon, Marathon i Talisman.

(mpw)