Poseł SLD Jerzy Jaskiernia został uwolniony przez Sąd Lustracyjny z zarzutu "kłamstwa lustracyjnego". Sąd uznał tym samym, że były minister sprawiedliwości nie współpracował ze specsłużbami PRL-u.

Wniosek do Sądu Lustracyjnego w sprawie Jaskierni złożył zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Krzysztof Kauba. Proces był tajny. Wiadomo, że dotyczył domniemanych związków 50-letniego Jaskierni z wywiadem PRL. W 1992 r. znalazł się on na "liście Macierewicza", jako tajny współpracownik wywiadu MSW, zarejestrowany w 1973 r. Wczoraj Sąd Lustracyjny niejednogłośnie, ale jednak oczyścił posła SLD i byłego ministra sprawiedliwości Jerzego Jaskiernię z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Sędzia Grzegorz Karziewicz przyznał, że 18 lat temu wywiad PRL-u interesował się Jaskiernią, kiedy ten jako młody naukowiec wyjeżdżał na stypendium do USA. Doszło do spotkania, podczas którego Jaskiernia zobowiązał się do zachowania treści rozmowy w tajemnicy. Po powrocie Jaskierni ze Stanów Zjednoczonych, ponownie nawiązano z nim kontakt, a nawet założono teczkę i odnotowano w rejestrach wywiadu. Jednak trzej świadkowie, oficerowie służb specjalnych nie potwierdzili współpracy Jaskierni.

"Znalazłbym sie w trudnej sytuacji, gdyby Rzecznik nie poddał kontroli mojego oświadczenia, ponieważ utrzymałaby się taka sytuacja, która towarzyszyła mi od 1992 roku, kiedy różni ludzie w dobrej i złej wierze bawili się tą sprawą, rozgrywali ją politycznie w oparciu o różne niesprawdzone, nierzetelne informacje" - powiedział Jerzy Jaskiernia. On sam od początku wszystkiemu zaprzeczał i dodawał, że nawet gdyby współpracował ze specsłużbami, to przyznałby się do tego, gdyż uważa, że współpraca z wywiadem PRL nie była niczym hańbiącym: "Składałem to oświadczenie w świadomości i w przekonaniu, że ono będzie poddane kontroli sądowej i stąd orzeczenie jest zamknięciem pewnego dziewięcioletniego etapu, kiedy w sposób bezzasadny przypisywano mi pewne funkcje, które w dniu dzisiejszym sąd stwierdził, że nie właściwie były przypisywane" – powiedział wczoraj Jaskiernia. Wyrok nie jest prawomocny; zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Krzysztof Kauba zapowiadał apelację. Osoba prawomocnie uznana za "kłamcę lustracyjnego" nie może przez 10 lat pełnić niektórych funkcji publicznych. Do lustracji, na wniosek Rzecznika, stanęło w sumie 10 parlamentarzystów SLD (na 17 lustrowanych posłów i senatorów). Za "kłamców lustracyjnych" w I instancji uznano dotychczas Oleksego i senatora Jerzego Mokrzyckiego. Taki, prawomocny już, wyrok zapadł też wprawdzie wobec posła Tadeusza Matyjka (stracił już mandat), ale Sąd Najwyższy zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Od zarzutu uwolniono zaś posłów Włodzimierza Cimoszewicza (już prawomocnie), Wita Majewskiego oraz Marka Wagnera.

foto RMF FM

08:45