W Inowrocławiu mozolnie staje na nogi huta szkła "Irena".W grudniu ubiegłego roku groziła jej upadłość, teraz ten jeden z największych pracodawców w mieście wychodzi na prostą. To dobra wiadomość, zwłaszcza po doniesieniach o upadku innego zakładu w regionie - toruńskiego Polmosu.

Nie ma się jednak co łudzić, że w "Irenie" stał się cud. To raczej rynek dał jej jeszcze jedną szansę. Importerom z Zachodu przestało się opłacać sprowadzanie szkła z Chin, za to zaczęło - z Polski.

Kierownictwo huty zahamowało zwolnienia grupowe. Pracę zachowało 350 osób, zamiast tylko 150, jak pierwotnie zakładano. Prezes huty, Emil Senska liczy, że zakład odbije się od dna ruszając z produkcją kryształu: Sprzyja nam w tej chwili sytuacja rynkowa. W Europie brakuje producentów szkła kryształowego. My te zamówienia zdobywamy. Mamy obłożenie produkcyjne na trzy miesiące.

Pracownicy również powoli odzyskują nadzieję; dla nich najważniejsze są jednak wypłaty. A z tym wciąż jest problem:

Niewykluczone, że w Irenie pensje będą wypłacane regularnie dopiero za kilka miesięcy.