Gazprom nie zredukuje dostaw gazu w odwecie za antymonopolowe dochodzenie wszczęte przez Komisję Europejską - poinformował rzecznik prezydenta Rosji Władimira Putina, Dmitrij Pieskow. KE podejrzewa, że koncern, który w ponad 50 procentach jest własnością rosyjskiego państwa, utrudnia swobodny przepływ gazu w całej UE i każe swoim klientom płacić nieuczciwe ceny, uzależniając w kontraktach cenę dostarczanego przez siebie błękitnego paliwa od ceny ropy naftowej na światowych rynkach.

Nie ma mowy o środkach odwetowych. Gazprom w ciągu wielu lat udowodnił swoją niezawodność jako dostawca gazu ziemnego i w rzeczywistości jest gwarantem bezpieczeństwa energetycznego w Europie - oświadczył sekretarz prasowy Putina. Wszelkie oświadczenia mówiące, że jest inaczej są nielogiczne i nieprawdziwe - powiedział Pieskow w kuluarach szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC). Dodał, że powiązanie ceny gazu z ceną ropy jest "podstawą sposobu wyceniania gazu ziemnego" i z braku alternatywy formuła ta nie może zostać porzucona.

Spór Rosji z Ukrainą dotyczący ceny gazu doprowadził w 2006 roku i w 2009 roku do wstrzymania tranzytu paliwa na zachód Europy przez Ukrainę. Gazprom dostarcza ponad jedną czwartą gazu zużywanego w UE.

Inspektorzy KE skontrolowali 20 spółek z 10 krajów Unii

Rozpoczęcie dochodzenia przez Komisję Europejską to efekt niezapowiedzianych wizyt inspektorów KE w 20 spółkach z 10 krajów UE, położonych w Europie Środkowo-Wschodniej. Wizyty odbyły się w firmach zajmujących się dostawami, przesyłem i magazynowaniem gazu dostarczanego m.in. przez Gazprom. Inspekcje miały miejsce we wrześniu 2011 roku, a inspektorzy zawitali m.in. do polskiego PGNiG, kupującego gaz od rosyjskiego koncernu, oraz do państwowego operatora gazociągów przesyłowych Gaz-System.

Jak tłumaczyła przed rokiem KE, Bruksela musi reagować, gdy na rynku UE mogą być stosowane praktyki zagrażające konkurencji, bez względu na to, czy stosują je firmy unijne czy zagraniczne.