Minister zdrowia zapewnia, że każdy pacjent po 1 stycznia otrzyma pomoc. Kontraktacja usług zdrowotnych nie wygląda jednak najlepiej: na Lubleszczyźnie jest porozumienie, ale w innych regionach jest gorzej.

Lubelski NFZ zgodził się na podniesienie stawki za opiekę lekarską i wszyscy lekarze POZ-tów podpiszą kontrakty. Od Nowego Roku na Opolszczyźnie aż pół miliona mieszkańców będzie musiało szukać pomocy lekarskiej w szpitalach. Oznacza to, że gabinety ponad 300 lekarzy zostaną zamknięte na kłódkę, a wielu chorych będzie musiało jeździć po pomoc lekarską nawet kilkadziesiąt kilometrów.

Plan awaryjny zakłada, że leczenie pacjentów będzie się opierało teraz na placówkach publicznych. Będą to szpitale oraz te przychodnie, które zawarły już wcześniej umowy. Lekarze z Porozumienie Zielonogórskiego cały czas czekają na rozmowy.

Ponadto uważają, że mimo deklaracji funduszu, nadal nie ma zapewnionej opieki medycznej na Opolszczyźnie, ponieważ nie da się wszystkiego przerzucić na szpitale, bo te temu nie podołają. Najgorzej będzie w powiecie brzeskim, gdzie mieszka 92 tysiące mieszkańców a kontrakty podpisały tylko trzy niewielkie przychodnie: w Grodkowie, Lewinie i w samym Brzegu.

Na Śląsku kontrakty z NFZ podpisało ¾ poradni rodzinnych. Pozostałe nie przystąpiły do konkursu, ale mogą to zrobić do 5 stycznia. Jeżeli jednak tego nie zrobią - kłopoty z dostępem do lekarza może mieć prawie milion pacjentów.

Chodzi między innymi o mieszkańców Jastrzębia Zdroju, Zabrza, Gliwic, Wodzisławia Śląskiego oraz okolic Bielska-Białej. Podstawową opiekę medyczną na tym terenie mają zapewnić szpitale. Śląski NFZ podpisał kontrakty ze wszystkim szpitalami w regionie.

W Kujawsko-pomorskiem kontraktów na przyszły rok nie podpisało sześć szpitali.

Narodowy Fundusz Zdrowia ma wznowić rozmowy z dyrektorami tych placówek za tydzień. Posłuchaj relacji reporterki RMF Agnieszki Pietrzak:

15:30