Wystarczył miesiąc, by mieszkańcy Eurolandu zapomnieli o narodowych walutach. Z raportu naszych korespondentów wynika, że euro na dobre zadomowiło się w portfelach obywateli 12 państw Unii Europejskiej. Rządy poszczególnych krajów mówią nawet o eurosukcesie. Nowy europejski pieniądz podoba się też Polakom.

Wielki sukces – tak francuski rząd ocenia przebieg wprowadzenie euro we Francji. Nawet nadsekwańscy eurosceptycy przyznają, że pod względem organizacyjnym, wszystko do tej pory przebiega pomyślnie. Kłopoty z bankomatami czy automatami ze słodyczami i napojami trwały w sumie kilkanaście dni. Teraz euro wyparło już niemal całkowicie franka z portfeli i kas sklepowych w Paryżu, choć oficjalnie obie waluty pozostają razem w obiegu do 17 lutego. Niestety, ceny większości artykułów wzrosły. Przy przeliczaniu cen sprzedawcy zaokrąglali kwoty – oczywiście w górę.

Na wzrost cen skarżą się także mieszkańcy Hiszpanii. Więcej trzeba zapłacić za znaczki pocztowe, bilety na pociąg czy autobus. Kawa, obiad czy piwo kosztują tyle samo co w ubiegłym roku. Władze Hiszpanii podkreślają jednak, że aż 92 procent transakcji jest przeprowadzanych w nowej walucie. Bez zarzutu działają wszystkie bankomaty, czy automaty ze słodyczami i papierosami na ulicach. Jedynymi miejscami, gdzie wciąż nie przestawiono się na euro, są salony gry. W Hiszpanii pojawiły się już pierwsze fałszywe pieniądze. Na płaceniu nimi przyłapano Polaka, prawdopodobnie członka międzynarodowego gangu. Ci Hiszpanie, którzy nie wymienili jeszcze peset, mogą to zrobić w bankach co najmniej do lipca.

Wprowadzeniu euro – jak zawsze przy tak wielkich operacjach – towarzyszy mały skandal. Okazuje się, że 2 euro, można zastąpić tajlandzką monetą. Kupione w automacie papierosy są wtedy 10-krotnie tańsze. Euro podoba się także Polakom. Dwie trzecie pytanych przez CBOS jest za zastąpieniem złotówki przez wspólny europejski pieniądz. Przeciwko - co piąty Polak. Euro znajdzie się w naszych portfelach najwcześniej w 2006 roku.

Rys: RMF

09:40