"Estonio - witaj na Titanicu!" - plakaty z takim hasłem wiszą na niemal wszystkich ulicach Tallina. Od północy Estonia wprowadziła u siebie euro. Stała się tym samym 17. i najbiedniejszym krajem strefy euro.

Na ulicach wśród Estończyków nie widać jednak strachu. Dla większości obywateli przyjęcie euro nie ma znaczenia, bo jak twierdzą - zmienia się tylko papier. Nie po raz pierwszy zresztą, bo 20 lat temu w Estonii żegnano sowieckiego rubla i witano koronę.

Dla Estończyków najważniejsze jest, że zamiana się udała - bankomaty w większości działają, a gotówka nie zniknęła z kont. Jeżeli czegoś można się bać, to rosnących cen. Chociaż po ostatniej podwyżce VAT-u ceny paliw i papierosów skoczyły w Estonii tak mocno, że teraz po porostu nie ma już miejsca na podwyżki. Poza tym już od pół roku ceny w sklepach wystawianie są w obydwu walutach.

Jedyne, czego Estończykom może teraz brakować, to ich starych banknotów, które w Europie były uważane za najpiękniejsze pieniądze świata.