Nie udało się zebrać 100 tys. podpisów pod głośnym projektem ustawy zakazującej handlu w niedzielę – informuje „Rzeczpospolita”. Oznacza to, że projekt nie trafi do Sejmu. Problemy ma też podobny projekt złożony w parlamencie przez posłów.

Oba projekty niemal jednocześnie pojawiły się na przełomie kwietnia i maja. Zakładają, że praca w handlu w niedzielę możliwa byłaby tylko wtedy, gdyby właściciel sklepu sam stanął za ladą.

W zbiórkę podpisów pod projektem obywatelskim zaangażowały się m.in. skupiająca sklepikarzy Naczelna Rady Zrzeszeń Handlu i Usług oraz handlowa "Solidarność". Poparcia udzielili kościelni hierarchowie. Niefortunnie wybraliśmy wakacyjny termin zbiórki. Młyny kościelne mielą powoli i podpisy zbierane w parafiach zaczęły wpływać po upływie trzymiesięcznego terminu określonego prawem - mówi Krzysztof Steckiewicz, pełnomocnik komitetu obywatelskiego.
 
Z kolei w Sejmie projekt powstał w ramach współpracy katolickich zespołów parlamentarnych. Podpisali się pod nim głównie posłowie PiS, ale także PSL, Solidarnej Polski i PO. Nasz projekt blokuje marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Dlatego nie przeszedł dotąd nawet pierwszego czytania - narzeka z kolei Andrzej Jaworski, poseł z PiS.

W odświeżeniu pomysłu ma pomóc dzisiejsza konferencja w parlamencie. Głównym inicjatorem jest sejmowy zespół skupiający posłów członków organizacji katolickich, którym kieruje Robert Telus z PiS. W konferencji ma wziąć udział około 100 osób, głównie członków organizacji katolickich i "Solidarności". Chcemy przedyskutować problem w gronie fachowców - mówi poseł Telus.

W konferencji głos ma zabrać m.in. etyczka prof. Aniela Dylus i Łukasz Pisarczyk, profesor prawa z UW. W szczególny sposób mają zostać omówione aspekty ekonomiczne, bo one wzbudzają największą dyskusję. Andrzej Faliński ze zrzeszającej hipermarkety Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji ostrzega np., że uchwalenie ustawy skutkowałoby nawet 7-proc. spadkiem obrotów i utratą pracy przez 25 tys. osób. Jeszcze czarniejsze wizje snują eksperci zrzeszającej pracodawców Konfederacji Lewiatan.

Te argumenty nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Zamiast do supermarketów strumień pieniądza popłynie do restauracji, usług i kin. Negatywnych skutków ekonomicznych nie przyniosło wprowadzenie zakazu handlu w święta państwowe, bo przed dniem wolnym konsumenci robią większe zapasy - mówi jednak Telus.

I przypomina, że w Europie praca w niedzielę jest zakazana m.in. w Niemczech, Austrii i Francji, a z sondażu, który w maju przeprowadziła pracownia Millward Brown SMG/KRC, wynika, że Polacy są w tej sprawie podzieleni niemal po równo. Za zakazem jest 47 proc., a przeciw 49 proc.

W Sejmie zakazowi przeciwstawiają się m.in. SLD i Twój Ruch. Przed negatywnymi skutkami ustawy przestrzegał też premier Donald Tusk.

"Rzeczpospolita"

(mpw)