​Do końca roku nie ma co liczyć na tańsze paliwa - tak twierdzą analitycy rynku paliw. Jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to za benzynę, olej napędowy cały czas będziemy płacić co najmniej 5 złotych.

Taniej nie będzie, bo nie pozwalają na to najważniejsi światowi politycy. Amerykański prezydent Donald Trump od listopada chce wprowadzić zakaz handlu ropą z Iranu.

Natomiast Rosja i Arabia Saudyjska nie mają zamiaru zwiększać wydobycia. To skutecznie przekreśla szanse na obniżki.

Jest też ryzyko, że będzie drożej na stacjach paliw. Pojawiają się prognozy, że ropa naftowa podrożeje z 80 do 100 dolarów za baryłkę - tak twierdzi na przykład wielki francuski koncern Total. Jeżeli ta prognoza się potwierdzi, to ceny paliw w Polsce podrożałyby nawet o 40-50 groszy.

Nas ratować może polityka bo rząd zawsze może zmusić Orlen i Lotos do obniżania cen i brania na siebie strat.

(az)