Nowy premier Wielkiej Brytanii David Cameron zapowiedział, że obywatele będą musieli zaakceptować drastyczne oszczędności. W przeciwnym wypadku kraj może podzielić los Grecji, która stanęła na krawędzi bankructwa. Deficyt budżetowy w ostatnim roku sięgnął astronomicznej kwoty 156 miliardów funtów szterlingów, co stanowi 11 proc. Produktu Krajowego Brutto.

Szef rządu powiedział Brytyjczykom, że budżet państwa jest w gorszym stanie, niż się spodziewano. Jego zdaniem, brak zdecydowanych działań oszczędnościowych mógłby pogrążyć kraj w kryzysie, jaki stał się już udziałem Grecji.

Winą za tak opłakany stan finansów państwa Cameron obciążył wcześniejsze rządy Partii Pracy. Zdaniem premiera, laburzyści nadmiernie rozbudowali sektor państwowy w gospodarce. Szef rządu przestrzegł, że gdyby jego gabinet nie podjął działań naprawczych, to w ciągu pięciu lat koszty obsługi zadłużenia państwa przekroczyłyby łączną wartość jego wydatków na szkolnictwo, transport oraz walkę ze zmianami klimatu. Przykład Grecji jest ostrzeżeniem przed tym, co może się stać z krajami, które tracą wiarygodność, albo z tymi, których rządy udają, że można unikać trudnych decyzji - stwierdził Cameron podczas swego wystąpienia w Milton Keynes w środkowej Anglii.

Szczegóły zmian mają być znane 22 czerwca, kiedy nowy rząd koalicyjny konserwatystów i liberałów przedstawi projekt nadzwyczajnych zmian w budżecie. Cameron nie pozostawia jednak wątpliwości: Decyzje, które podejmiemy, dotkną każdego w naszym kraju. A ich skutki będą odczuwalne przez lata, być może nawet przez dziesięciolecia.

Laburzystowska opozycja odrzuca oskarżenia. Ostrzega, że planowane przez rząd cięcia budżetowe mogą zdusić wątły jeszcze trend ożywienia w gospodarce i pogrążyć kraj w głębokiej recesji.