Narastają protesty pracowników Daewoo w Korei Południowej. Dziesiątki tysięcy robotników wyszło na ulice, by zamanifestować swój sprzeciw wobec decyzji o bankructwie koncernu Daewoo Motors.

Robotnicy protestują przeciwko utracie miejsc pracy. Na ulice stolicy Korei Południowej Seulu wyszło 20 tysięcy związkowców, którzy sprzeciwiają się zwolnieniom i przymusowym przerwom w pracy. Sto osób zostało rannych. By powstrzymać marsz robotników policja użyła pałek i tarcz. Z kolei w mieście Hehwa na południe od Seulu, Konfederacja Związków Zawodowych Korei zorganizowała wiec, blokując ruch uliczny. Winą za wybuch kryzysu robotnicy obarczają prezydenta Kim Dae Dzunga i dlatego domagają się jego ustąpienia.

Koncern Daewoo Motor postawiony został w stan upadłości, gdy w ostatnią środę nie był w stanie uregulować prawie 80 milionów dolarów zadłużenia. Konglomerat winien jest łącznie przeszło 10 miliardów dolarów bankom, w tym głównemu wierzycielowi - Państwowemu Koreańskiemu Bankowi Rozwoju. Firma, której bankructwo już zostało ogłoszone, ma zwolnić jedną piątą załogi. Jednak związkowcy szacują, że w zakładach współpracujących z Daewoo pracę straci dwieście tysięcy osób. W nie mniejszych kłopotach jest także Hyundai, a szczególnie jego część zajmująca się budownictwem.

00:50