100 miliardów greckiego długu umorzonych, wzmocniony Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej, rekapitalizacja europejskich banków - czy to wystarczy, by uratować euroland? To główne pytanie, jakie stawiają po szczycie ostatniej szansy w Brukseli francuscy eksperci. Część z nich pozostaje sceptyczna.

Paryscy komentatorzy są zgodni, że uniknięto "apokalipsy", która - ich zdaniem - groziła strefie euro, Unii Europejskiej i światowej ekonomii, jeżeli brukselski szczyt zakończyłby się fiaskiem. Część ekspertów obawia się jednak, że ogłoszony plan ratunkowy tylko doraźnie uspokoi rynki finansowe - później pojawić się może problem Włoch, których zadłużenie jest nieporównywalnie większe niż Grecji - i nawet "europejski fundusz stabilizacji finansowej" - dysponujący bilionem euro - nie będzie w stanie zagwarantować pełnej wypłacalności tego kraju. A kanclerz Merkel wyraźnie dala do zrozumienia, że Niemcy nie zgodzą się na dalsze wzmocnienie planu ratowania eurolandu.