Roszczenia pruskich czy śląskich ziomkostw nie mają uzasadnienia w prawie i nic w tej sprawie nie zmieni także wejście Polski do Unii – uważa dr Andrzej Cieśliński z Uniwersytetu Wrocławskiego, specjalista prawa międzynarodowego.

Doktor Cieśliński radzi, by na wszelki wypadek nie odpowiadać na pisma byłych właścicieli majątków, znajdujących się w dzisiejszych granicach naszego kraju: Polska rozciągnęła tzw. zwierzchnictwo terytorialne nad ziemiami, które przedtem należały do Niemiec. To rozciągnięcie zwierzchnictwa terytorialnego, czyli ustanowienie granic, które Niemcy uznały i potwierdziły jeszcze przed zjednoczeniem kiedyś NRD, potem RFN, oznacza, że wszelkie tytuły własnościowe, zapisy w księgach wieczystych oraz inne dokumenty, które przedstawiają byli właściciele straciły moc prawną w momencie, kiedy Polska rozciągnęła swoją władzę państwową, czyli suwerenność na te terytoria - uważa Celiński.

W związku z tym - jak mówi Celiński - nic złego po wstąpieniu Polski do Unii nie powinno się stać. Co więcej, należy uspokoić wiele osób, które dostają dokumenty z żądaniami zwrotu, że są wszystko działania psychologiczne i „pod publikę”.

Nie można zrobić jednego – odpisać byłym właścicielom, że mają rację, dlatego żeby nikt nigdy nie przypuszczał, że jest to pośrednie uznanie roszczenia.

Na szczęście nie wszyscy Niemcy angażują się w działalność ziomkostw i Związku Wypędzonych. Niemiecki korespondent RMF Tomasz Lejman, podróżując po Bawarii rozmawiał z Niemcami Sudeckimi wysiedlonymi po 1945 roku z okolic Brna. Jedną z nich jest Erika Hinterhuber. Posłuchaj:

09:05