Światowe ceny ropy spadły gwałtownie po sukcesach Amerykanów i Brytyjczyków na frontach wojny irackiej. Rozbudziło to obawy, że szybkie wznowienie eksportu tego surowca z Iraku doprowadzi do nadwyżki podaży w świecie.

Szczególnie silnie wpłynęła na rynki wiadomość o zajęciu wczoraj miasta Kirkuk na północy Iraku, co przybliżyło sprzymierzonych do opanowania drugiego głównego irackiego zagłębia roponośnego.

Pierwsze - na południu Iraku - przeszło pod kontrolę sprzymierzonych już w pierwszych dniach po inwazji. Ze złóż północnych, na których teraz skupiają się działania aliantów, pochodzi około połowy eksportu irackiego.

Zarysowujący się wyraźnie upadek reżimu Saddama Husajna nasilił nadzieje, że dostawy ropy irackiej, wstrzymane od czasu rozpoczęcia inwazji przed trzema tygodniami, zostaną wkrótce wznowione.

Na rynku cytuje się wypowiedzi doradcy generała Tommy'ego Franksa, naczelnego dowódcy sił USA w Iraku, który ocenił, że już w ciągu najbliższych trzech miesięcy ze złóż południowych uda się osiągnąć wydobycie na poziomie od 200 tys. do nawet 800 tys. baryłek dziennie.

Wczoraj w Nowym Jorku cena lekkiej ropy amerykańskiej obniżyła się w pewnej chwili do 27,30 dolara za baryłkę (dostawa majowa), by zakończyć dzień na poziomie 27,46 dolara za baryłkę, niższym o 1,39 dolara niż w środę. Wcześniej w Londynie cena dostaw majowych spadła o 78 centów w porównaniu z środą, do poziomu 24,47 dolara za baryłkę.

foto RMF Bagdad

07:20