Nowe polskie superlotnisko ma powstać między Baranowem a Stanisławowem, 45 kilometrów od centrum Warszawy. To najbardziej prawdopodobna lokalizacja Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wcześniej urzędnicy najczęściej mówili o Mszczonowie.

W przyszłym tygodniu lokalizacja ma zostać oficjalnie potwierdzona. Wtedy konferencję prasową planuje rządowy pełnomocnik do spraw budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego minister Mikołaj Wild.

Niespodzianek nie ma co się jednak spodziewać. Baranów i Stanisławów to lokalizacja, która wygrywa we wszystkich analizach przygotowanych przez rząd. Teren jest płaski i blisko autostrady. Teoretycznie można tam zbudować nie tylko lotnisko, ale i wielki dworzec kolejowy.

Od centrum Warszawy do nowego lotniska jest około 45 kilometrów, czyli niecała godzina drogi autostradą A2.

Cały port ma być gotowy za 10 lat.

Według wicepremiera Mateusza Morawieckiego, projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego jest "kluczową decyzją infrastrukturalną w najbliższych 10 latach". Jak mówił inwestycja może kosztować nawet ponad 30 mld zł. Docelowo CPK ma obsługiwać nawet 50 milionów pasażerów rocznie i ma być jednym z największych przesiadkowych lotnisk w Europie.

Jednym z argumentów przemawiających za budową Centralnego Portu Lotniczego jest to, że warszawskie Lotnisko Chopina - największy port w kraju, obsługujący ok. 38 proc. ruchu pasażerskiego w Polsce - zaczyna być bliski wyczerpania swojej przepustowości.

Stołeczny port w 2016 roku obsłużył 12,8 mln pasażerów, a w tym roku - według szacunków - ma to być 14 mln. Niektórzy eksperci twierdzą, że przepustowość Lotniska Chopina to 20 mln osób rocznie.

Z danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego wynika, że polskie porty lotnicze w ubiegłym roku obsłużyły blisko 34 mln pasażerów - o 12 proc. więcej niż w 2015 r. Według prognoz, w roku 2030 będzie to 60 mln podróżnych.


(j.)