Wczoraj sięgała niemal 45 dolarów za baryłkę. Organizacja Producentów i Eksporterów Ropy stara się złagodzić napięcie na rynkach. Jej przedstawiciele po raz kolejny w ostatnich dniach zapowiadają zwiększenie wydobycia.

Już w tym momencie produkujemy dwa miliony baryłek dziennie więcej niż wynika to z ustalonego pułapu. Obecna produkcja OPEC to około 30 milionów baryłek dziennie. W połowie września planujemy spotkanie i gotowi jesteśmy jeszcze zwiększyć wydobycie o milion do półtora miliona baryłek dziennie.

Na cenę ropy wpływa większe zużycie energii w okresie letnim, zwiększony popyt na paliwa, niespokojna sytuacja w Iraku, a także ciągłe zamieszanie wokół rosyjskiego giganta naftowego Jukosu.

Wczoraj z Moskwy napłynęły doniesienia, że Jukos nie ma już na swych kontach żadnych pieniędzy. Nawet na podstawową działalność. Tuż po otwarciu moskiewskiej giełdy akcje Jukosu straciły 12 procent. W ciągu kilkunastu minut łączna wartość akcji spadła o ponad miliard dolarów. Rosyjskie gazety zauważają, że dobrze poinformowani ludzie zarabiają krocie.

„Izwiestia” piszą, że rosyjska giełda jest nazywana "bazarkiem dla kumpli". Już wcześniej dzięki nielegalnie zdobytej informacji można było na niej zarobić wielkie pieniądze. Ale dopiero awantura wokół Jukosu stworzyła niesamowite możliwości. Jednego dnia pojawia się dobra wiadomość i akcje gwałtownie rosną. Jednak już następnego władze ogłaszają o kolejnym ataku na firmę i jej akcje natychmiast lecą w dol.

Nawet prezydent Putin włączył się do gry - kilka tygodni temu ogłosił, że rząd nie ma zamiaru doprowadzić spółki do bankructwa. Wartość akcji wzrosła o 30 proc. Jednak następnego dnia prokurator generalny zapowiedział kolejne kontrole firmy - i akcje się załamały.