Urzędnicy z reguły zarabiają więcej niż wynosi płaca minimalna. "Dziennik Gazeta Prawna" wziął pod lupę ich pensje w ministerstwach, urzędach wojewódzkich i samorządach.

Jak się okazało, większość resortów nie posiada stanowisk, na których wynagrodzenie byłoby na poziomie płacy minimalnej (1680 zł w bieżącym roku). Zaś w urzędach wojewódzkich otrzymują ją z reguły osoby zatrudnione przy pracach interwencyjnych, na stanowiskach pomocniczych czy robotniczych. Także w samorządach rzadko pojawiają się zarobki na takim poziomie. Według sondy "Dziennika Gazety Prawnej" w administracji odsetek osób tyle zarabiających nie sięga nawet 1 proc. Tymczasem według danych GUS, wśród wszystkich zatrudnionych jest ich 13 procent.

Dr Stefan Płażek z UJ wskazuje, że właściciel firmy myśli ekonomicznie, a szefowi urzędu jest wszystko jedno, bo przecież nie są to jego pieniądze.

Według związków zawodowych nie należy porównywać płacy minimalnej w całej gospodarce z budżetówką. W firmach można liczyć na dodatkowe bonusy, jak prywatne leczenie, służbowe auto - mówi Tomasz Ludwiński. Szef Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ "Solidarność" zauważa też, że ok. 80 proc. pracowników instytucji publicznych ma wyższe wykształcenie.

(mal)