To rabunek dziesięciolecia - tak o kolejnej dewaluacji białoruskiego rubla mówi tamtejszy ekonomista Jarosław Romańczuk. Dziś władze w Mińsku obniżyły wartość narodowej waluty w stosunku do dolara o 52 procent. Od początku roku dolary podrożały na Białorusi mniej więcej trzykrotnie.

Jarosław Romańczuk tłumaczy obrazowo, że przez państwową decyzję mieszkańcy kraju obudzili się dziś biedniejsi o połowę. Nie ma mowy, by było ich stać na importowane towary. Liczba Białorusinów żyjących poniżej granicy ubóstwa wzrosła od stycznia z 9 do 30 procent. Stracili też mnóstwo oszczędności.

Drastycznie spadła także wartość zarobków. Białoruski ekonomista twierdzi, że teraz Łukaszenko rozpocznie wyprzedaż strategicznych gałęzi przemysłu Rosjanom. Tylko dzięki temu gospodarka jakoś się utrzyma. To jednak - według eksperta - potężnie zagraża suwerenności Białorusi.

Z Jarosławem Romańczukiem rozmawiał Krzysztof Zasada:

Na początku tego roku 11 proc. ludzi było w sferze biedy, dzisiaj jest ich ponad 30 proc. Na początku roku pensje wynosiły 500 dolarów, dzisiaj jest troszeczkę więcej niż 210 dolarów, a emerytura wynosi 85 dolarów. To jest potężny cios w dobrobyt ludzi. Białoruś w 2011 roku stała się światowym liderem pod względem wzrostu cen i inflacji. Dlatego większość towarów z importu będzie niedostępna dla ludzi. Białorusini będą jeszcze przeżywać ten kryzys, bo czynsze mieszkaniowe, energia elektryczna, woda, ciepło, paliwo, to wszystko podrożeje w najbliższych miesiącach.

A jak wygląda na przykład sytuacja z dostępnością walut? Można dalej tylko sprzedawać, czy można także kupić? Jak wyglądają państwowe regulacje dotyczące obrotu walutami?

To, co jest dziś, to jest po prostu oficjalne przyznanie się państwa do klęski w polityce makroekonomicznej, gospodarczej. Nie ma problemu z kupieniem waluty, ale problem jest w tym, że po prostu nie ma zarobków, aby tę walutę kupić. Na początku roku ludzie składali depozyty rublowe w ekwiwalencie 3 mld dolarów, a dzisiaj są one o 2 mld mniejsze. To jest rabunek dziesięciolecia.

Czy to dno osiągnięte przez Białoruś już jest, czy jeszcze będzie się pogłębiało? Jakie są szanse wyjścia na prostą czy jakiegoś wzrostu w najbliższej perspektywie?

Do dna jeszcze chyba daleko, bo widzimy, jak się zachowuje bank narodowy. Kontynuuje drukowanie pieniędzy, nie ma jasności, co do wspierania programów budżetowych dla sektora realnego. Rosja już ogłosiła, że da 400 mln dolarów i wesprze Łukaszenkę także w innych projektach. Już została chyba podpisana umowa o sprzedaży 50 proc. Biełtransgazu. To jest rurociąg gazowy przez Białoruś i Białoruś ma za to otrzymać 2,5 mld dolarów. I jeszcze ma chyba 10-20 takich przedsiębiorstw do sprzedania, za które może skasować co najmniej 50 mld dolarów. Tego wystarczy na parę lat.