​Bezrobocie w Polsce ponownie wzrosło, w styczniu dochodząc do 6,5 proc., w porównaniu do 6,2 proc. pod koniec grudnia - wynika z danych podanych przez Główny Urząd Statystyczny. I choć taki wzrost bezrobocia na początku roku ma charakter cykliczny, to na horyzoncie pojawiają się zagrożenia.

Jak podał GUS, liczba osób bez pracy wzrosła o 44 tys. Łącznie w urzędach pracy zarejestrowanych jest 1,09 mln bezrobotnych.

Najgorsza sytuacja jest w Warmińsko-Mazurskiem, gdzie bezrobocie wynosi 10,6 proc. W tamtejszych powiatach braniewskim i kętrzyńskim nawet co piąty pracownik nie ma pracy. Najsłabiej na rynku pracy radzi sobie jednak powiat szydłowiecki na Mazowszu - tam stopa bezrobocia wynosi 25,3 proc. 

Wzrost bezrobocia w styczniu ma charakter cykliczny, wiąże się m.in. z brakiem prac sezonowych czy końcem programów aktywizacyjnych finansowanych ze środków Funduszu Pracy. Podobnie duży skok notowano w styczniu w 2018 i 2019 roku.

Nie zmienia to tego, że 6,5 proc. bezrobocia to najwyższy wskaźnik od prawie 3 lat. W marcu 2018 roku było to 6,6 proc., a w kolejnych miesiącach spadało.

Z jednej strony resort pracy uspokaja, że rynek pracy jest wciąż w dobrej kondycji i zdaniem wiceminister Iwony Michałek w lutym bezrobocie powinno spaść do 6,4 proc. Z drugiej wciąż czyhają pewne zagrożenia. Jak informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, aż 211 firm zapowiada na najbliższe tygodnie przeprowadzenie grupowych zwolnień. To dwa razy więcej firm niż rok temu o porze. Oznacza to, że pracę w najbliższym czasie może stracić ponad 24 tys. osób.