Ponad 24 mld funtów wyniosła strata Royal Bank of Scotland w 2008 roku. To największa strata w historii brytyjskiej bankowości. RBS zostanie prawdopodobnie znacjonalizowany; spać spokojnie za to może jego były prezes – za „zasługi” w wieku 50 lat przeszedł na emeryturę. Rocznie będzie dostawał… 650 tys. funtów. Jego osobisty fundusz emerytalny wynosi 16 mln funtów.

Bank już teraz jest w 70 proc. własnością brytyjskiego skarbu państwa po rekapitalizacji na sumę 20 mld funtów. Na największą stratę w historii brytyjskiej bankowości składa się 7,9 mld funtów, które przyniosły operacje banku oraz odpisy od wartości aktywów z tytułu przejęcia części holenderskiego banku ABN Amro w 2007 r., w szczytowym okresie koniunktury na krótko przed jej załamaniem.

Bank ogłosił plany restrukturyzacji zakładające m.in. jego podział na dwie części, z czego jedna to zasadniczo "zdrowe" operacje, a druga - notowana odrębnie - skupiająca nierentowne i ryzykowne (toksyczne) aktywa. Podobne rozwiązanie wprowadził Citibank. Zagraniczne oddziały banku pozostaną w 18 z 54 państw, reszta zostanie zlikwidowana. RBS działa w Polsce, gdzie przejął operacje ABN Amro.

Szef związku zawodowego Unite Derek Simpson nazwał straty RBS "historycznie bezprecedensowymi i upokarzającymi". Uznał je za dowód "zuchwałego" postępowania poprzedniego kierownictwa banku. Wskazał, że jego cenę ponoszą pracownicy banku i podatnicy. Zaapelował do rządu o nacjonalizację banku.