Szef Banku Anglii zapowiada apokaliptyczny wzrost cen żywności. Andrew Bailey zeznawał przed komisją parlamentarną w Londynie.

Andrew Bailey znalazł się pod obstrzałem polityków z uwagi na postępującą inflację i wzrost kosztów życia Brytyjczyków.

Nie jestem w stanie nic zrobić - powiedział podczas posiedzenia komisji szef banku Anglii. 

Obecny poziom inflacji na Wyspach to 7 proc. Prezes Banku Anglii ostrzega, że do końca roku może osiągnąć 10 proc.

Jesteśmy po serii dramatycznych wydarzeń, dopiero co skończyła się pandemia, a czeka nas jeszcze jeden szok. Przepraszam za tę apokaliptyczną wizję, ale chodzi o zaburzenia na rynku żywnościowym, związane z wojną w Ukrainie - mówił Bailey.

Kraj ten jest czołowym eksporterem zboża, którego nie da się obecnie wywieźć za granicę. To pogorszy problemy państw rozwijających się, ale także pogłębi kryzys związany ze wzrostem kosztów życia, który postępuje na Wyspach najszybciej od 30 lat.

Andrew Bailey zaniepokojony jest też kolejną falą Covid-19 w Chinach, która może zwiększyć problemy zaopatrzeniowe.

Jego bezbronny komentarz dotyczący postępującej inflacji zasłużył jednak na największą uwagę komentatorów. Inflacja na Wyspach - według założeń strategicznych Banku Anglii - powinna utrzymywać się w granicach 2 proc. Poziom, który już osiągnęła, stawia pod znakiem zapytania dotychczasowe działania zarządu, choć należy wziąć pod uwagę okoliczności łagodzące.

To czterej jeźdźcy apokalipsy - takie określenie także padło podczas posiedzenia komisji parlamentarnej - brexit, pandemia, wojna w Ukrainie i możliwa kolejna, handlowa z Brukselą na tle statusu Irlandii Północnej.

Opracowanie: