U podłoża spadku cen ropy na światowych rynkach leży rywalizacja Arabii Saudyjskiej z Iranem i Rosją o polityczne wpływy na Bliskim Wschodzie - ocenia Michael Stephens, analityk think tanku Royal United Services Institute (RUSI). Cena ropy jest obecnie na poziomie najniższym od maja 2010 roku, a na ostatnim posiedzeniu OPEC 26 listopada Saudyjczycy stanowczo sprzeciwili się zmniejszeniu podaży.

Arabia Saudyjska wyraźnie próbuje upchać na rynku tyle baryłek swojej ropy, ile się da i ile wytrzyma jej gospodarka. Wysyła sygnał pod adresem Iranu i Rosji - dwóch krajów, którym chce zaszkodzić - cytuje Stephensa portal RUSI.

Według analityka, Saudyjczycy wykorzystują ropę jako instrument w politycznej walce o odzyskanie wpływów w regionie: Saudyjczycy przekonani są, że ich wpływy słabną w miarę, jak Iran angażuje się w rozmowy z Zachodem ws. programu nuklearnego, ma coraz więcej do powiedzenia w południowym Iraku poprzez irackich polityków i kontrolę szyickich ugrupowań paramilitarnych, i w miarę, jak prezydent Syrii Baszar al-Assad radzi sobie lepiej ze zbrojną koalicją rodzimych przeciwników i islamistów.

Rijad czuje, że traci wpływy w regionie, i usiłuje się odegrać na Rosji i Iranie - dwóch krajach, których gospodarki są mocno uzależnione od eksportu ropy i gazu. Dlatego to właśnie gospodarki irańska i rosyjska są najmocniej uderzone przez wysoką podaż saudyjskiej ropy - tłumaczy Stephens.

Rosja, która ma bazę morską w Syrii, jest zaangażowana w konflikcie w tym kraju po stronie prezydenta Baszara al-Assada. Irak i Iran to jedyne kraje muzułmańskie rządzone przez szyitów - odłamem szyitów są zaś rządzący w Syrii alawici. Ugrupowaniem szyickim jest również libański Hezbollah, wspierany przez Iran.

W Arabii Saudyjskiej rządzą natomiast sunnici wyznający ortodoksyjną doktrynę wahabbizmu. Sunnitami są także dżihadyści Państwa Islamskiego - według niektórych doniesień, finansowani przez Arabię Saudyjską.

(edbie)