140 000 nowych mieszkań rocznie i ponad 300 000 nowych miejsc pracy - to główne założenia rządowego programu rozwoju budownictwa mieszkaniowego, przeżywającego w tej chwili ogromny kryzys. Zdaniem ministra Marka Pola do ożywienia tej sfery gospodarki wystarczy stworzyć ludziom możliwość wzięcia niskooprocentowanych kredytów. Program rządu jest ambitny, ale mało konkretny.

Na razie wiadomo tylko, że odsetki od kredytu wynosiłyby 9 procent w skali roku. Można byłoby je zaciągać na 25 lat, udzielałyby ich banki komercyjne i byłyby dostępne od IV kwartału tego roku. Rząd musi przekonać jeszcze do swojego pomysłu banki. Wicepremier Marek Pol przyznaje, że jeszcze o tym nie rozmawiał, ale ma nadzieję, że żadne przekonywanie nie będzie potrzebne.

Jego zdaniem banki będą walczyły ze sobą o pierwszeństwo w finansowaniu programu: „To jest ogromna ilość klientów z niezłymi zabezpieczeniami. Kredyty mieszkaniowe są jednymi z bezpieczniejszych kredytów wszędzie na świecie. To jest wsparcie państwa dla mechanizmu kredytowego, a więc zmniejszenie ryzyka działalności banków” – twierdzi Pol. Wicepremier zapewnił jednak, że na wszelki wypadek, rząd będzie szukał wsparcia u dużych instytucji finansowych za granicą. Chodzi o linie kredytowe dla banków, które chciałyby wspierać rządowy program.

Przedstawiciele banków komercyjnych nie chcą na razie komentować tego pomysłu, ponieważ – jak twierdzą – jeszcze nikt z ministerstwa nie zapoznał ich ze szczegółami projektu. Największym problemem może jednak być nie przychylność banków ale klienta, ponieważ przeciętnego Polaka nie stać na żaden kredyt.

foto RMF

23:35