Na koniec tego roku długi służby zdrowia wyniosą aż 5 miliardów złotych, szacuje ministerstwo zdrowia. Zadłużenie narasta lawinowo wielu lat. Z roku na rok kasy chorych zmniejszają kontrakty i dają mniej pieniędzy szpitalom i przychodniom. Te z kolei by jakoś funkcjonować nie płacą rachunków, np. hurtowniom za leki, czy elektrowniom za prąd.

Wtedy firmy , aby odzyskać pieniądze sprzedają długi ZOZów innym firmom specjalizującym się w handlu i hodowli długów. „Hodowcy” zarabiają grube miliony, a tracą szpitale i urzędy skarbowe, które prędzej czy później zmuszone są wykupić długi z ogromnymi odsetkami karnymi. Tak opisał ten proceder minister zdrowia. Mariusz Łapiński zapowiedział dzisiaj walkę z takimi firmami. Wystąpił do ministerstwa finansów o zbadanie czy ich działanie jest zgodne z prawem. Chce, by zajęły się nimi odpowiednie organy, by sprawdziły jaki kapitał za nimi stoi. O jakie organy chodzi? Tego minister Łapiński nie chciał zdradzić. Stwierdził natomiast, że hodowcy długów są zagrożeniem dla służby zdrowia. Rząd chciał nieco uratować sytuację, obniżając tydzień temu z 30 do 20 procent karne, ustawowe odsetki. Ich wysokość jest bardzo ważna w handlu długami. Firmy, które się tym zajmują, przetrzymują je właśnie z powodu wysokich odsetek karnych. Prędzej, czy później musi jednak dojść do spłaty zadłużenia wraz z olbrzymimi odsetkami, a to może się dla szpitala różnie skończyć. NIK, która badała sprawę stwierdziła, że handel długami służby zdrowia jest legalny, ale godzi w interesy skarbu państwa. Posłuchajcie też relacji warszawskiej reporterki RMF – Miry Skórki.

Foto: Archiwum RMF

19:45