"Polska gospodarka może się skurczyć, ale to Rosjanie najbardziej ucierpią" - tak sankcje handlowe wprowadzone przez Rosję na kraje Unii i Stany Zjednoczone komentuje dla RMF FM prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. "Rosjanie nie są samowystarczalni, jeżeli chodzi o żywność i mniej więcej jej połowę muszą importować" - mówi Bohdan Wyżnikiewicz.

Grzegorz Kwolek: Czy gospodarka Polski bardzo odczuje embargo, które na razie głównie dotyka polskiego eksportu żywności?

Prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Bohdan Wyżnikiewicz: Wydaje się, że te straty Polski w handlu zagranicznych będą dotkliwe, ale nie tak bardzo. Po pierwsze, dlatego że eksport do Rosji stanowi nieco ponad 5 proc. rocznego polskiego eksportu od kilku lat i w zeszłym roku zamknął się sumą w wysokości 34 miliardów złotych lub 8 miliardów euro. Przy czym struktura tego eksportu jest taka, że jej najważniejszą częścią są maszyny, urządzenia, sprzęt transportowy... One stanowią prawie jedną trzecią eksportu, czyli to są takie dobra inwestycyjne. Poza tym eksport obejmuje chemikalia i półsurowce, półprodukty do produkcji. Gdyby te sankcje miały się zatrzymać na żywności, to myślę, że straty byłyby mniejsze niż miliard euro czy nawet jeszcze mniejsze. Dlatego byłyby mniejsze, bo udałoby się prawdopodobniej jakąś część tej produkcji sprzedać gdzie indziej.

Pamiętajmy, że już "ćwiczyliśmy" embarga na polskie mięso i wtedy otworzyły się przed nami rynki azjatyckie, które poprzednio nie były penetrowane przez polskich producentów, dlatego że do Rosji jest bliżej niż do Chin czy jakiegokolwiek innego kraju azjatyckiego. Ale teraz sytuacja może się zmienić i ta luka, która powstanie na rynku światowym właśnie przez to, że Rosja będzie kupowała żywność gdzie indziej, może być wypełniona przez polskich producentów czy innych producentów z Unii Europejskiej. Także żadnego dramatu w handlu zagranicznym nie będzie. Myślę, że bardziej odczują skutki tego embarga sami Rosjanie, którzy nie są samowystarczalni, jeżeli chodzi o żywność i mniej więcej połowę żywności muszą importować. Oczywiście mogą importować z innych krajów. Pewnie kraje azjatyckie przyłączą się do sankcji czy też skorzystają z okazji, że otworzą im się nowe rynki, ale pamiętajmy, że popyt na żywność na rynku globalnym utrzymuje się mniej więcej na zbliżonym poziomie, a nawet rośnie, dlatego że w takich krajach jak Chiny, Indie, Brazylia i jeszcze kilku innych powstaje zamożna klasa średnia, która zmienia swoją dietę na bardziej uniwersalną. To jest szczególnie wyraźne w przypadku Chin.

A polski przemysł motoryzacyjny, a także lotniczy? No bo mamy przede wszystkim trudną sytuację LOT-u, który być może będzie musiał część tych tras prowadzących nad Rosją poprowadzić innymi korytarzami. Pojawiają się takie zapowiedzi. W przypadku linii, która jest w trakcie procesu restrukturyzacyjnego i musi się liczyć z każdym groszem, może być to trudne.


Rzeczywiście, mogą być dodatkowe koszty związane ze zmianą tras przelotu w związku z tym, że Rosja ma jakoby zamknąć niebo. Ja myślę, że w dużej mierze to jest straszenie kontrahentów zagranicznych, dlatego że również przelot nad Rosją nie jest darmowy - za to trzeba płacić, tyle, że jest krótszy i mniej paliwa się zużywa. Poza tym sama Rosja by na tym traciła, bo nie pobierałby tych opłat za przeloty, które sięgają setek milionów dolarów w ciągu roku. Więc wydaje mi się, że jest więcej wyrażeń propagandowych niż rzeczywistej intencji zamykania się. Czytałem niedawno, że odezwały się w Rosji głosy, żeby w ogóle zerwać jakiekolwiek kontakty z zagranicą, że sobie sami dadzą radę, rozwiną swój przemysł. Wydaje mi się, że to są tylko pobożne życzenia. Te międzynarodowe powiązania gospodarcze są tak silne i one oczywiście dotyczą także Rosji, że bez zagranicy Rosja miałaby bardzo duże kłopoty i perturbacje w gospodarce. Ja nie wiem jak to sobie Putin wyobraża, że ceny nie wzrosną, kiedy zabraknie jakiś towarów - a z pewnością zabraknie... To wtedy powstają niedobory i automatycznie powinny rosnąć ceny.

Czy eksport do Rosji jest bardzo atrakcyjny dla gospodarki światowej? Czy Rosja jest dużym rynkiem i czy ten kraj - poza sektorem energetycznym - jest w stanie sobie poradzić bez towarów z zagranicy?


Tutaj przypomnę pana Wokulskiego, który już w XIX wieku korzystał z ogromnego rynku rosyjskiego. Rzeczywiście, rynek rosyjski jest bardzo atrakcyjny, dlatego że można sprzedawać duże serie, to rynek chłonny i nie produkuje całego asortymentu, jaki jest produkowany w innych krajach. Ale też jest rynkiem ryzykownym, niepewnym, o czym przekonujemy się w tych dniach. Myślę, że nie obędzie się bez dużych kłopotów również w Rosji. Jeżeli te wszystkie zapowiedzi zostaną zrealizowane, bo nie można działać tak nagle z miesiąca na miesiąc bez importu, który przed lata był dostępny (mówię z punktu widzenia Rosji) - takie nagłe odcięcie od importu z całą pewnością spowoduje perturbacje. Ten import nie zostanie natychmiast zamieniony na ten z Azji czy z Ameryki Południowej. Tamte gospodarki też nie są przygotowane na nagły zwrot w kierunku swojego eksportu. A zresztą nie wiadomo, jakie mają możliwości produkcyjne.

Jeszcze na koniec zapytam: są szacunki ministra Piechocińskiego dotyczące 0,3-proc. skurczenia się polskiego PKB, nawet są takie, że może ucierpieć 0,6 procent. Jak pan sądzi, która liczba jest prawdziwsza?

Trudno powiedzieć, dlatego że - po pierwsze - te wydarzenia jeszcze się nie rozgrywają. Od 1 sierpnia mamy zakaz sprzedaży polskich towarów żywnościowych w Rosji, czyli siedem miesięcy w tym roku go nie obejmowało. Czy to będzie 0,3 czy 0,6 proc. - to trudno przewidzieć nie znając kolejnych kroków, ale myślę, że jest to dość trafna ocena. Ale pamiętajmy, że są również inne czynniki, które doprowadzą do wzrostu polskiego PKB, bo rzeczywiście gospodarka się odradza, co widać na rynku pracy. Odradzają się w Polsce inwestycje, też nieco poprawia się klimat gospodarczy w Unii Europejskiej, także na pewno nie ma powodu do załamania gospodarczego w Polsce. A w Rosji jest duże prawdopodobieństwo, że pojawi się recesja jeszcze w tym roku - kiedy zabraknie jakiś towarów, a z pewnością zabraknie, to wtedy powstają niedobory i automatycznie powinny ceny rosnąć. A jeżeli to będzie administracyjnie zabronione - po prostu powstanie czarny rynek.  

(mal)