Choć POChP to jedna z najczęstszych przyczyn śmierci pacjentów na całym świecie, tylko kilka procent Polaków wie, że skrót ten oznacza przewlekłą obturacyjną chorobę płuc - mówili eksperci we wtorek w Warszawie na spotkaniu w przededniu Światowego Dnia POChP.

POChP to jedna z najczęstszych chorób układu oddechowego. W skali całego świata zabija średnio jedną osobę co 10 sekund. Chorzy duszą się powoli. Duszność, spowodowana przez zwężenie dróg oddechowych, stan zapalny i niszczenie pęcherzyków płucnych, może narastać latami.

Postępująca duszność może ograniczać zdolność chorego do wykonywania zwykłych codziennych czynności - w ciężkich przypadkach pacjenci nie mogą wychodzić z domu. Nie jest to problem tylko ludzi starszych - co druga cierpiąca na to schorzenie osoba ma mniej niż 65 lat. Choroba prowadzi do częstszego występowania nadciśnienia, zawałów, udarów, zakrzepicy. Pacjenci dwukrotnie częściej chorują na cukrzycę typu 2 i nowotwory złośliwe. Zagraża im osteoporoza i depresja. Chorzy umierają 10-15 lat wcześniej niż ich rówieśnicy.

Co roku w 2. lub 3. środę listopada obchodzony jest Światowy Dzień POChP. Choroba jest poważna, a świadomość społeczna - niska. (...) Jak wynika z niedoskonałych danych epidemiologicznych, którymi dysponujemy, na POChP choruje około 2 mln dorosłych Polaków. Tylko niewielki odsetek - około 20 proc. - stanowią osoby, u których choroba została rozpoznana. Dlatego tak ważna jest społeczna świadomość tej choroby - podkreśliła na prof. Joanna Chorostowska-Wynimko z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, podczas wtorkowej konferencji prasowej.

Dodała, że POChP było przyczyną 2,7 proc. wszystkich zgonów w Europie w roku 2015 (około 300 tys. zgonów rocznie). Jej zdaniem sytuacje w Polsce jest "poważna" - z powodu tej choroby umiera rocznie ok. 14 tys. osób.

POChP rozwija się zwłaszcza u aktywnych i biernych palaczy oraz osób narażonych na wdychanie szkodliwych pyłów lub gazów w miejscu pracy. Sprzyja jej także zanieczyszczenia powietrza - zarówno w pomieszczeniach, jak i na zewnątrz.

Tymczasem - jak zauważył dr Tadeusz Zielonka ze Szpitala Czerniakowskiego w Warszawie - w Polsce jest wciąż ponad 8 mln palaczy, z których 35 proc. zachoruje na POChP.

Pali o połowę mniej mężczyzn niż 20 lat temu, można więc mówić o znaczącym postępie. Takiego postępu nie obserwujemy w przypadku zanieczyszczeń powietrza. Jeśli chodzi o emisję cząstek, które przedostają się do pęcherzyków płucnych (PM2,5 oraz PM10, a także benzopirenu) - jesteśmy liderami w Europie. Normy WHO są przekraczane na terenie całego kraju. W czasie alarmów smogowych "wypalamy" odpowiednik 7 do kilkunastu papierosów - podkreślił.

Jak dodał, badania przeprowadzone na Górnym Śląsku wykazały, że zmniejszenie średniego stężenia drobnych pyłów o 1 mikrogram w skali roku wydłuża o miesiąc czas przeżycia w danej miejscowości. 12 mikrogramów to rok życia dłużej. To, że Polacy żyją o kilka lat krócej od obywateli Europy Zachodniej może wynikać z ilości zanieczyszczeń, z jakimi mamy do czynienia"- wskazał dr Zielonka.

Jego zdaniem przede wszystkim trzeba walczyć o zmniejszenie produkcji zanieczyszczeń, bo maski nie są zbyt skuteczne. Dr Zielonka podkreślił, że nawet jeśli niektóre maski są skuteczne, to tylko zmniejszają zagrożenie, a nie eliminują go.

(ag)