"Miałam dwanaście lat, gdy zapaliłam pierwszego papierosa. Potem ten nałóg towarzyszył mi przez pół wieku” – przyznaje w rozmowie z RMF FM pani Małgorzata, u której zdiagnozowano raka płuca. Właśnie o tym nowotworze mówimy w tym tygodniu w cyklu Twoje Zdrowie.

Objawem, który zaniepokoił panią Małgorzatę z Warszawy były nawracające zapalenia płuc. Po kolejnym zapaleniu płuc wykonałam badanie rentgenowskie klatki piersiowej. Tam stwierdzono owalny cień, do dalszej diagnozy. Czułam, że muszę coś z tym zrobić. Dzięki temu w ciągu dwóch miesięcy byłam zoperowana. Wycięto mi płat płuca. Klasyczne objawy, jakie mi towarzyszyły wcześniej to duszność, zatykało mnie, jak mówiłam. Znajomi mówili do mnie: "Czemu tak dyszysz?" - wspomina w rozmowie z RMF FM pani Małgorzata. 

Nie brałam pod uwagę, że będę miała raka płuca, wydawało mi się, że skoro palę tyle lat, to moje płuca przyzwyczaiły się. Oczywiście, nie miałam racji. Nie wiązałam zapaleń płuc z rakiem, myślałam że to przeziębienie, zachłyśnięcie się wodą na basenie. Miałam w pewnym momencie nadzieję, że to tylko gruźlica. Niestety, okazało się, że to nowotwór płuca - dodaje. Przestałam palić trzy lata przed diagnozą. Wcześniej paliłam papierosy regularnie przez 50 lat. Dziś nie sięgam już ani po papierosa, ani po e-papierosa. Dziś wiem, że niepalenie daje duże poczucie wolności, nie mówiąc o pieniądzach i zdrowiu - podkreśla. 

Co radzą pacjentki - jak skutecznie rzucić palenie?

Sprawdzaliśmy, jaki był sposób pani Małgorzaty, żeby przestać palić papierosy. Żeby skutecznie rzucić palenie, trzeba usiąść samemu ze sobą. Przyjrzeć się, co daje mi palenie, kiedy sprawia mi to przyjemność: jedni mają tak po kawie, inni żeby zatrzymać się. Trzeba znaleźć własną drogę, żeby przetrwać i przestać palić - przyznaje w rozmowie z RMF FM pani Małgorzata. Jestem pod opieką lekarza, mam wizyty kontrolne co pół roku: badanie rentgenowskie na przemian z tomografią komputerową. Cały czas odczuwam jednak to, że nie mam kawałka płuca i jak wchodzę wyżej niż na drugie piętro, jest mi duszno - dodaje. 

"Nie było jednoznacznych sygnałów, że to rak płuca"

U pani Anny Żyłowskiej, prezes Stowarzyszenia Walki z Rakiem Płuca nowotwór zdiagnozowano w 2005 roku. Byłam z rodziną na wakacjach w Bieszczadach i zaczęłam bardzo źle się czuć. Miałam wysoką gorączkę, złapałam zapalenie płuc. Mój lekarz rodzinny wysłał mnie na prześwietlenie, tam pojawiły się wyraźne zmiany. Okazało się, że to poważna zmiana, z przerzutami do węzłów chłonnych. Potem była operacja polegająca na wycięciu płata płuca i leczenie. Rodzinny wyjazd był w lutym, operację przeprowadzono w czerwcu - podkreśla pani Anna. Zaczęłam palić bardzo wcześnie, w bardzo młodym wieku - przyznaje. 

Po wycięciu płata płuca, mam bardzo wiele ograniczeń. To są krwotoki płucne, one są najbardziej uciążliwe. Zwykle jadę na SOR, dostaję leki przeciwkrwotoczne, sterydy. Czasami zdarza się to kilka razy w tygodniu, czasem raz na miesiąc. Do tego dochodzi niemożność szybkiego chodzenia, poruszania się. Nie jest to fajne życie. Mimo to cały czas pracuję, jestem księgową w dużej firmie, pracuję na pełen etat, założyłam Stowarzyszenie, staram się żyć normalnie w miarę swoich możliwości. Nie mam czasu myśleć o chorobie, bo mam bardzo dużo zajęć. Wszyscy przyzwyczaili się, że żyję w swoim rytmie. Regularność daje konieczność zażywania leków przeciwkrwotocznych - dodaje. 

Opracowanie: