Olsztyński teatr im. Stefana Jaracza udostępnił widzom część swojej historii. W pomieszczeniu pod sceną główną zorganizowano małe muzeum.

W muzeum zgromadzono m.in. stare kurtyny, maszyny do szycia, kasy fiskalne, a także kamerę, która była używana m.in. do nagrywania Teatru Telewizji. Najstarszym eksponatem w kolekcji jest stara zapadnia z początków teatru, czyli z 1925 roku. Mamy też telefon strażaka, który kiedyś zawsze musiał się meldować, aby spektakl mógł ruszyć - mowi Maciej Lewandowski z Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Do tego są też liczydła naszej księgowej, która potrafiła liczyć szybciej niż niejedna osoba robi to na kalkulatorze - dodaje Lewandowski.

Z każdym przedmiotem wiąże się jakaś historia, a kierownik działu technicznego, pomysłodawca muzeum, z chęcią o nich opowiada. Muzeum nie jest czynne każdego dnia, żeby je zwiedzić trzeba umówić się wcześniej kontaktując z teatrem.

Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie ma długoletnią i "podwójną" historię. Został założony w roku 1925 przez Niemców jako Treudank - dar dla miejscowej ludności za wygrany plebiscyt. Do 1945 roku sztuki grano w języku niemieckim. Dobre warunki akustyczne umożliwiały również wystawianie oper i operetek, które cieszyły się największym powodzeniem publiczności. W repertuarze Treudanku znajdowały się utwory Bizeta, Verdiego, Rossiniego, a nawet tetralogia Wagnera.

Po II wojnie światowej 17 listopada 1945 roku działalność polskiej sceny zainaugurowano premierą "Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. W warunkach, jak wspominają kronikarze, prawdziwie spartańskich - w budynku zdewastowanym, pozbawionym ogrzewania, bieżącej wody, szyb i zaplecza teatralnego. Mimo to, pamiętnego wieczoru, gdy uszyta z worków kurtyna poszła w górę, ze sceny po raz pierwszy od 1925 roku, padło polskie słowo.