Znów okazało się, że powrót na miejsce zbrodni nie popłaca. Policja zatrzymała dwóch mężczyzn, którzy nie zapłacili podkarpackiemu hodowcy karpi za ponad 26 ton ryb. Bezmyślni oszuści wpadli, gdy próbowali zamówić kolejne 13 ton karpi u tego samego hodowcy. Za ten rybny przekręt mężczyznom grozi teraz do 8 lat więzienia.

W połowie grudnia do hodowcy karpia z powiatu przemyskiego zgłosił się mężczyzna, który przedstawił się jako właściciel przedsiębiorstwa z zachodniej części kraju. Tego dnia zawarto transakcję. Wkrótce transport ponad 26 ton ryb, wartych ponad ćwierć mln zł, ruszył do siedziby odbiorcy. Kiedy minął termin zapłaty, właściciel nabrał podejrzeń, co do uczciwości kontrahenta. Uważnie zaczął studiować dokumenty i sprawdzać dane firmy. Wówczas okazało się, że wskazane dane teleadresowe firmy są nieprawdziwe - mówi rzecznik podkarpackiej policji Paweł Międlar.

Przedsiębiorca powiadomił o oszustwie policjantów z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. Funkcjonariusze ustalili, że firma została zarejestrowana na mieszkańca Wielkopolski. Tu jednak ślad się urywał. Być może oszuści nie wpadliby w ręce wymiaru sprawiedliwości, gdyby nie ich zachłanność i głupota. Nieuczciwy kupiec razem ze wspólnikiem jeszcze raz pojawił się w siedzibie pokrzywdzonego hodowcy. Tym razem oszuści byli zainteresowani kupnem 13 ton ryb, wartych ponad 100 tys. zł - powiedział rzecznik. Transakcja nie została sfinalizowana, bo oprócz właściciela firmy na oszustów czekali też policjanci.

Policja odzyskała 26 ton ryb. Trafiły z powrotem do hodowcy. Nie podano niestety, czy były jeszcze świeże. Mężczyźni w wieku 35 i 37 lat usłyszeli zarzut oszustwa i usiłowania oszustwa. Jeden trafił do aresztu, zaś drugi ma dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.