Dwóch mężczyzn utknęło na pięć dni na australijskim odludziu, zanim dotarła do nich pomoc. Noce spędzali na dachu swojego auta w obawie przed przypływem oraz… krokodylami.

19-letni Charlie Williams i 37-letni Beau Bryce-Morris wybrali się na wyprawę wędkarską. Towarzyszył im pies. Ich auto ugrzęzło w błocie na australijskim odludziu. Telefony nie miały zasięgu, nie działała łączność radiowa.  

Kiedy nie dali o sobie znać, ich rodziny zawiadomiły policję i ruszyły poszukiwania. Nie wiadomo jednak było, gdzie dokładnie znajdują się zaginieni. 

Oni sami czekając na nadejście pomocy, nagrali na telefon film, który był swojego rodzaju dziennikiem. Zeszłej nocy otoczyły nas krokodyle. Próbowały zaatakować mojego psa - mówi 37-latek na nagraniu.

Ratownicy dotarli do zaginionych dopiero po pięciu dniach.  

Byli wygłodzeni i odwodnieni, na nasz widok zareagowali bardzo emocjonalnie - relacjonował dowodzący ekipą ratowniczą Mark Balfour. Jak mówił, pechowi wędkarze utknęli "w środku niczego".

Nie mogli nas znaleźć, słychać było odgłosy silników samolotów. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jakie to uczucie, kiedy słyszysz że (ratownicy - red.) odlatują - mówił potem Beau Bryce-Morris.

(j.)